Gwara poznańska istnieje. Serio!
Kiedy oprowadzam wycieczkę po Poznaniu, trochę miejsca poświęcam na naszą gwarę. I za zwyczaj po pierwszym zdaniu widzę zdziwienie, które odmalowuje się na twarzach słuchaczy. No bo jakże to? Gwarą mówią na Śląsku, na Podhalu, na Kaszubach – OK., ale w Poznaniu???
Pewnego razu z pomocą przyszedł mi przypadek. Opowiadałam o gwarze grupie Ślązaków. Podawałam przykłady poszczególnych słówek. Pyry – nie budziły wątpliwości i tytka też nie – bo to wiadomo, że poznańskie, ale już szneka, szczuny, giery – nie były takie oczywiste. Kiedy zbliżała się godzina spotkania po czasie wolnym, na miejsce zbiórki przybiegł niemłody już (!) uczestnik i z entuzjazmem w głosie krzyczy:
– miała pani rację, miała pani rację!
W moich oczach zobaczył dwa wielkie znaki zapytania 🙂
I zaraz wyjaśnił:
– idę sobie przez rynek, a tu naprzeciw mnie maszerują dwie urodziwe dziewczyny w butach na obcasie. Nogi im się niemiłosiernie wykręcają na bruku. Na co jedna z nich mówi:
– ja to chyba sobie giery połamię na tych kamieniach 🙂
Czy ja mówię gwarą poznańską?
Urodziłam się i wychowałam w Poznaniu w rodzinie o poznańskich korzeniach. Przez długie lata wydawało mi się, że mówię normalnie po polsku, tak jak wszyscy. I jakież było moje zdziwienie, już jako osoby dorosłej, kiedy okazało się, że mówię z charakterystycznym poznańskim zaśpiewem 🙂 i używam sformułowań, które są gwarowe (!)
A potem, kiedy przyjechali goście z Małopolski doszło do konfrontacji mowy potocznej. I my i oni mówiliśmy po polsku, a jednak inaczej. My nie rozumieliśmy na jakie pole (!) mamy wyjść po śniadaniu. Oni byli zdziwieni, kiedy powiedziałam, że będę robić łóżko. Kiedy goście zdjęli w domu buty, a ja zaproponowałam laczki (kapcie domowe), to znów była beczka śmiechu 🙂 Żeby nie było za gorąco w pokoju uchyliłam lufcik, a potem kolejne zdziwienie, kiedy musiałam zakluczyć drzwi i odbić bilety w tramwaju. Do końca wizyty z rozbawieniem, ale i zdziwieniem odkrywaliśmy zakamarki naszego polskiego języka.
Krótki przewodnik po gwarze poznańskiej
Poznańskie dania
Jeśli więc wybierasz się do Poznania z innego regionu Polski, niech Cię nie zdziwią specyficzne określenia, z którymi się spotkasz. Mam nadzieję, że poniższy krótki przewodnik po poznańskiej gwarze okaże się pomocny.
Zaczniemy od kulinariów, bo jak wiadomo przez żołądek do serca 🙂
Najbardziej znane i kojarzone z Wielkopolską słówko to pyry czyli gwarowe określenie ziemniaków. Kiedy proszę córkę, żeby przyniosła pyry, to ona prosi w sklepie o ziemniaki, a ekspedientka podaje jej kartofle :). A nawiasem mówiąc, określenia kartofle używają tylko ludzie spoza Wielkopolski. Po tym można poznać kto swój, a kto obcy 🙂 Na obiad często gotuję ajnotop czyli pożywne danie jednogarnkowe, a na podwieczorek zdarza nam się zjeść sznekę. Szneka – to określenie pochodzi z j. niem. od słowa Schnecke czyli ślimak i nie ma nic wspólnego z francuskim smakołykiem ;). Jest to po prostu drożdżówka z ciasta zwiniętego w ślimak. A jeśli szneka jest z glancem, to jest to wersja na bogato, czyli polana lukrem.
Jeśli w Poznaniu ktoś zaproponuje, że zaprasza na słodkie to trzeba nastawić się po prostu na ciasto (placek, babkę, tort, itp. po prostu słodki wypiek)
Poznańska pyra
Jeśli jesteśmy przy kulinariach to nie sposób nie wymienić pyz i szagówek. Jeśli traficie do baru i zamówicie pyzy, to niech nie zdziwią Was na talerzu … kluski na parze zwane w innych regionach pampuchami czy paruchami. Szagówki natomiast to nic innego jak kluseczki z gotowanych ziemniaków zwane w całej Polsce kopytkami. A dlaczego szagówki? Bo poznańskie określenie na szagę oznacza na skos. Przejść przez plac na szagę to po prostu na skos, na przełaj. A że szagówki są krojone po skosie – to i nazwa nasuwa się sama. A jeśli mówimy o daniach z ziemniaka, to nie może zabraknąć plendzów czyli po prostu placków ziemniaczanych. I tu uwaga! W Poznaniu najczęściej posypuje się je… cukrem 🙂
W poznańskich lokalach coraz częściej w ofercie pojawiają się dania regionalne, a wśród nich można spotkać pyry z gzikiem (w południowej Wielkopolsce powiedzą pyry z gziką). To nic innego jak ziemniaki (niekiedy gotowane w mundurkach czyli w skórce) podawane z białym serkiem z cebulką lub szczypiorkiem, rozmieszanym ze śmietanką i do tego oddzielnie kawałek surowego masełka. Mmmm pycha!
Jeśli nie chcecie stołować się na mieście, to najlepiej zabrać ze sobą na drogę klapsztule z obkładem. I o ile określenie klapsztula czyli kanapka wychodzi już z użycia, to obkład jest jak najbardziej używany w potocznej mowie. Wiele kontrowersji budzi określenie kromki czy też skibki chleba. Poznaniak powie sznytka i wiadomo o co chodzi 🙂
Jakoś nie możemy wyjść z kuchni 😉 To jeszcze dwa ważne narzędzia czyli chochla (łyżka wazowa) i mniej znana kwyrlejka. Kiedyś wykonywana z czubka choinki (do zobaczenia jeszcze w skansenach), a współcześnie sprzedawana jako drewniana mątewka.
Gwara poznańska na ulicy
Jeśli traficie do Poznania w większym towarzystwie i spotkacie się ze swojakami z Poznania, możecie się spotkać z takim nieformalnym zaproszeniem na spacer:
– tej wiara, pójdziemy na stary?
Wiara (wiaruchna) to ciągle jeszcze funkcjonujące określenie, zwłaszcza w grupach młodzieżowych, a oznaczające po prostu grupę ludzi. A stary? To po prostu skrótowe określenie Starego Rynku 🙂 No i słówko tej, które tutaj postawiłam na początku zdania, ale najczęściej występuje na końcu zdania. Do kompletu możecie usłyszeć, zwłaszcza jeśli pojedziecie z Piątkowa czy Winograd, że musicie tam pojechać pestką (!). Pestka to poznańskie określenie skrótu PST czyli Poznański Szybki Tramwaj, czyli takie naziemne metro.
Jeśli zapytacie kogoś miejscowego np. o hotel w najbliższej okolicy, to możecie usłyszeć w odpowiedzi, że w tym fyrtlu nie ma … A jeśli wdacie się w dłuższą dyskusję i Wasze poglądy wydadzą się delikatnie mówiąc dziwne, to możecie usłyszeć – no chyba masz z gorem! I to nie będzie komplement 😉
To i owo
Jeśli jesteśmy przy grupach ludzi, to kilka słów o tym, jak określamy tu poszczególne osoby. Najbardziej popularne są szczuny, czyli chłopacy, przy czym u wymawia się pomiędzy o a u. Typowo gwarowe określenie dziewczyny to mela, ale to już wyszło z powszechnego użytku.
Jeśli macie małe dzieci, które kochają kredki, to na pewno przydaje się ostrzytko.
W poznańskim porzundek musi być, więc uważajcie, żeby nie narazić się na interwencję szkiełów. Takie określenie ciągle jeszcze jest używane jeśli mowa o policjantach.
Gwara poznańska w warsztacie
Zauważyliście już pewnie, że wśród wyrażeń gwarowych sporo jest określeń pochodzących z j. niemieckiego. Nic dziwnego, skoro Wielkopolska przez ponad sto lat znajdowała się pod zaborem pruskim, a językiem obowiązującym w szkołach i urzędach był j. niemiecki. Stąd zwłaszcza w terminologii techniczno-warsztatowej, szczególnie u starych majstrów do dzisiaj popularne są określenia z j. niemieckiego.
Waserwaga to poziomica, majsel to przecinak, a hebel to strug. Zabawne i wieloznaczeniowe są określenia dynks i wihajster (dozwolona jest pisownia zarówno przez h jak i przez ch). Wihajster pochodzi od niemieckiego zapytania Wie heisst er? Czyli jak to (on) się nazywa? Później spolszczone zapytanie przeszło do użytku codziennego określając jakąś mechaniczną część czy narzędzie, którego nazwy mówiący nie znał lub zapomniał. A dynks? To taki wihajster, tylko trochę mniejszy 🙂
Lokomotywa w gwarze poznańskiej
Wyrażenia gwarowe można by wymieniać bez końca i zapewne każdy z Was, zwłaszcza tych wcześniej urodzonych 😉 mógłby dodać tu swoją listę określeń, które zna, lubi i w swoim gronie używa. W swoim gronie, w domu, bo publicznie to trochę obciach mówić gwarą. A jednak gwara poznańska przeżywa obecnie swój renesans. W konkursach gwarowych bierze udział coraz więcej młodzieży. Pojawiają się nawet tłumaczenia popularnych wierszyków czy książek z polskiego na nasze. Ostatnio ukazał się Książę Szaranek (czyli Mały Książę) i Misiu Szpeniolek (Kubuś Puchatek) obie w tłumaczeniu Juliusza Kubla.
Jak Wam się podoba poznańska Lokomotywa w tłumaczeniu Marka Szymańskiego ?
Stoi na stacji wielgachno bana
cało w oliwie jest opypłana.
Para z ni bucho i poświstuje,
a palacz ciyngiym wef ni hajcuje.
Wuchte wagonów mo zahoczone,
wef kożdym klunkrów jest nawalone.
Jest tych wagonów cóś ze śtyrdzieści,
wcale nie wiada co sie tam zmieści.
W piyrszym wagónie kole wynglarki
jadom z Poznania same Kaczmarki,
jedzie tyż kundziu i z Wildy szczuny,
a kożdy śrupie z tytki bonbony.
Wef drugim szkieły i ejber łysy,
śtyrech góroli i dwa hanysy.
Potym jest proszczok, owce i kónie,
wszysko to w czecim jedzie wagónie.
Dalej som ryczki i szafónierki
jakieś wymborki i salaterki.
Śtyry wagóny jadom z meblami
za nimi dziesińć wagónów z pyrami.
Na samym kuńcu cołkiym dla śmiechu
tyn co to pisoł – sam Wuja Czechu.
Blubry Starego Marycha, czyli Marych wiecznie żywy 🙂
Do popularyzacji poznańskiej gwary bardzo przyczyniła się nadawana (1983-1999) co niedzielę audycja radiowa Blubry Starego Marycha. W tytułową rolę wcielał się nieżyjący już Marian Pogasz, który w charakterystyczny sposób komentował poznańską codzienność tekstami Juliusza Kubla. I choć pana Mariana już nie ma, to tekstów z jego głosem ciągle jeszcze można posłuchać na różnych internetowych kanałach. A jeśli chcielibyście spotkać się ze Starym Marychem udajcie się na ul. Półwiejską (od strony Starego Rynku), gdzie spogląda ciepłym spojrzeniem Mariana Pogasza w stronę ratusza i wtapia się w tłum pędzących poznaniaków. Stańcie przy pomniku, zróbcie sobie pamiątkowe zdjęcie i posłuchajcie jak mówią poznaniacy. Może wychwycicie wymienione przeze mnie słówka i odpowiecie po poznańsku, dodając na końcu zdania – tej!
I już na sam koniec:
Quiz gwary poznańskiej:
Rozpoznacie tytuły filmów?
1. Szczuny zez fyrtla
2. Warszawiok (Galon)
3. Żgajek w brylach i fifny kamlot
4. Wihajster
5. Glapy w angryście
6. Penery z Chwaliszewa
7. Lura i ćmiki
8. Swarzyndz
9. Z kejtrami na miganie
10. Pinda kociamber
11. Bana z bejmami
12. Szczuny nie dudlają
13. Szkieły zez Kiekrza
14. Ociotana chata
(Odpowiedzi: 1. Chłopcy z ferajny, 2. Obcy, 3. Harry Potter i kamień filozoficzny, 4. Coś, 5. Ptaki ciernistych krzewów, 6. Green street hooligans, 7. Kawa i papierosy, 8. Ziemia obiecana, 9. Tańczący z wilkami 10. Kobieta kot , 11. Pociąg z forsą, 12. Chłopaki nie płaczą, 13. Policjanci z Miami, 14. Dom zły)
Jeśli interesują Cię ciekawe miejsca w Poznaniu, gdzie być może usłyszysz wyrażenia gwarowe, zapraszam do lektury oddzielnego artykułu.
Obszerny słownik gwary poznańskiej znajdziesz na stronie internetowej
2 Komentarze
piove
hebel, waserwaga, wichajestr, winkiel, dynks, majzel i wiele innych to nie do końca tylko wielkopolska. Tak samo mówi się np na Śląsku czy w Zagłębiu Dąbrowskim
Aleksandra Warczyńska
Zgadza się. To nazwy, których korzeni należy szukać w j. niemieckim. Zarówno w Wielkopolsce jak i na Śląsku czy w Zagłębiu Dąbrowskim wiele słów gwarowych pochodzi właśnie z j. niemieckiego. Jednak pomimo słów wspólnych, każdy z regionów ma swoją własną specyfikę. Pamiętam, z jakim niedowierzaniem słuchali o poznańskiej gwarze na jednej z wycieczek Ślązacy. I jak z jeszcze większym zdumieniem usłyszeli od przypadkowych przechodniów typowo poznańskie zwroty! Ich zdumienie i radość były bezcenne 🙂