Obrzycko legenda
Dawno, dawno temu, w rozlewiskach Samy, gdzie dziś jest Obrzycko, stał wielki zamek. Mieszkał w nim kasztelan, który nieczuły był na ludzką krzywdę, serce miał z kamienia, a lud podległy uciskał i ciemiężył. Nie pozwalał zbierać chrustu w lesie, ani ryb łowić w płynącej pod zamkiem rzece. Za najmniejsze wykroczenie wtrącał do lochu i lubował się w wydawaniu okrutnych wyroków. Jedyną istotą, którą prawdziwie kochał była jego córka – piękna kasztelanka. Dziewczyna dorastała nie mając świadomości jakie okrucieństwa dzieją się w zamkowych murach.
Pewnego dnia, chłopak z Obrzycka – Maćko mu było na imię, wybrał się na połów ryb nad rzekę. Wiedział, że to zabronione, ale chciał czymś nasycić swego starego ojca. W pogoni za szczupakiem nieopacznie podpłynął tuż pod zamkowe mury, gdzie straż tylko czekała na takich śmiałków. Złapali Maćka i zawlekli przed oblicze groźnego kasztelana. Na nic się zdało tłumaczenie i prośby chłopaka, że jest jedynym żywicielem starego ojca. Głuchy na wszystko kasztelan rozkazał wtrącić go do ciemnego lochu. Zrozpaczony krzyknął jeszcze do swego oprawcy:
– pamiętaj kasztelanie, że kiedyś ja odzyskam wolność, ale wtedy ty ją utracisz, a razem z tobą wszyscy, których kochasz!
Słowa te wykrzyczane przez młodego więźnia z niezwykłą mocą, przeraziły nieugiętego dotąd kasztelana. Rozkazał, aby strzec chłopaka dniem i nocą, jak źrenicy oka. Mijały miesiące, a Maćko siedział zamknięty w zamkowej wieży i śpiewał tęskne pieśni za słońcem, przyrodą i starym ojcem.
Pewnego dnia usłyszała ten piękny, tęskny śpiew kasztelanka, którą porwały słowa i rzewna melodia. Zaczęła rozpytywać służbę zamkową kto tak pięknie śpiewa. Ale wszyscy milczeli jak zaklęci, odwracali wzrok, zmieniali temat, unikali odpowiedzi. W końcu stara niania opowiedziała dziewczynie okrutną prawdę o jej ojcu, o więźniach, o karach i wyrokach, które kasztelan bez opamiętania wydaje.
Przerażona dziewczyna długo milczała, a w końcu rozkazała aby zaprowadzono ją do lochu, gdzie przebywają więźniowie. Tam otwierała kraty, jedne po drugich, wypuszczając na wolność więzionych od lat nieszczęśników. Kiedy przyszła kolej na Maćka, ten spojrzawszy w dobre oczy dziewczyny, przypomniał sobie słowa klątwy, którą rzucił w dniu, kiedy wtrącono go do lochu. Klękną przed nią prosił i zaklinał, aby pozostawiła go w więzieniu, ale dziewczyna była nieugięta. Nikt więcej w tym zamku nie będzie więził ludzi w lochu!
Kiedy więc Maćko jako ostatni przekraczał bramy zamku, niebo zachmurzyło się, nadciągnęły ciemne, granatowe chmury i rozpętała się taka burza, jakiej najstarsi mieszkańcy nie pamiętali. Kiedy wreszcie nad ranem rozpogodziło się i ponownie wyjrzało słońce, w miejscu zamku pozostał tylko wzgórek pomiędzy rozlewiskami Samy.
I dziś jeszcze w pochmurne noce można w miejscu dawnego grodziska usłyszeć jęki więźniów, którzy stracili życie z ręki okrutnego kasztelana i rzewną pieśń Maćka, którą śpiewał z tęsknoty za piękną kasztelanką.
Jeśli chcecie zobaczyć miejsce, gdzie stał owiany złą sławą kasztel, wybierzcie się do Obrzycka, a kiedy spojrzycie zza muru otaczającego kościół, w stronę Warty ujrzycie wznoszący się ponad rozlewiskami Samy wał dawnego grodziska.
A co jeszcze można zobaczyć w Obrzycku i najbliższej okolicy? Przeczytacie o tym w oddzielnym artykule.
0 Komentarze