Legenda o starym pustelniku z Krobi

Biskupiańska legenda z Krobi

Legenda o starym pustelniku w Krobi tłumaczy powstanie najstarszego w mieście, romańskiego kościółka pw. św. Idziego. Dziś pełni on funkcję kaplicy cmentarnej i znajduje się na cmentarzu przy ul. Poznańskiej.

Posłuchajcie …

Niedaleko Krobi żył sobie pustelnik

Dawno temu, niedaleko ludzkiej osady żył sobie pustelnik. Skromne było to jego życie, ale nie żalił się na swój los. Ludziom chętnie pomagał to i ludzie czasem mu się odwdzięczyli. Obok skromnej chatki rosła stara rozłożysta grusza, rodząca złociste owoce i to one stanowiły podstawę jego wyżywienia. Amatorów soczystych gruszek było jednak wielu, często zachodzili tutaj chłopcy z osady i kradli owoce. A że pustelnik z nikim nie umiał się wadzić, cierpliwie znosił sąsiedzkie wybryki.

Tajemniczy wędrowiec

Pewnego razu zawitał do pustelni samotny starzec utrudzony drogą. I choć spiżarnia świeciła pustkami, zaprosił pustelnik gościa w swoje skromne progi. Podzielił się swym niedostatkiem, ugościł jak umiał, przenocował i jeszcze na drogę zaopatrzył. Żegnając się, starzec zapytał czy pustelnik ma jakąś troskę, którą chciałby zdjąć z serca. Ten po chwili namysłu odpowiedział:
– Tak, martwi mnie, że chłopcy z sąsiedztwa zakradają się nocą na moją gruszę i obrywają owoce. Nie robią tego z głodu, ale dla zabawy. A dla mnie brak owoców oznacza głód w zimie.
– Nie martw się. Zaradzimy temu. Jeśli jeszcze raz ktoś wejdzie na drzewo, nie będzie mógł z niego zejść bez Twojej zgody. To powinno pomóc – odpowiedział starzec.
Po tych słowach pożegnał się z pustelnikiem i ruszył w dalszą drogę.

Kilka dni później pustelnik usłyszał znajomy szelest liści na drzewie. Znów chłopcy przyszli na gruszki! Wyszedł z chatki, cichutko wyszeptał zaklęcie i wrócił do domu. Kiedy rankiem wyszedł na podwórko, na gruszy nadal siedzieli przerażeni chłopcy. Zaklęcie działało! Pozwolił psotnikom zejść na ziemię, a ci uciekli jakby ich sfora psów goniła. Od tej pory już nikt nie ośmielił się kraść pustelnikowi jego gruszek.

Przyszła śmierć

Minęło kilka lat i do pustelni zawitała tajemnicza, stara kobieta w chuście narzuconej na głowę, podpierająca się kosturem. Pustelnik bez trudu rozpoznał w niej kostuchę. Toż i po niego w końcu śmierć przyszła… Ale w tej samej chwili przyszedł mu do głowy pewien pomysł. Odezwał się do niej tymi słowy:
– Witaj moja pani! Wiem, że już na mnie pora i pójdę z Tobą gdzie zechcesz. Ale wiesz, przed śmiercią zjadłbym jeszcze gruszkę z mojego drzewa. Stary już jestem, niedołężny, a owoce wysoko… Byłabyś tak miła i zerwała dla mnie jedną gruszeczkę?
– Dziwna to prośba – pomyślała kostucha – ale zerwę mu tą gruszkę, niech sobie jeszcze staruch podje… I wdrapała się na drzewo.
Na to tylko czekał sprytny pustelnik. Wyszeptał cichutko swoje zaklęcie i uwięził kostuchę na drzewie. Na darmo się szamotała i wyzywała. Pustelnik jakby ogłuchł i ani myślał wypuścić ją z niewoli.

Nastał dobrobyt

Od tej chwili w okolicy dobrze się działo, nikt nie chorował, nikt nie umierał. Szczęście zawitało pod strzechy. A czas płynął i płynął. Pustelnik jeszcze bardziej się zgarbił, sił mu ubyło i czuł , że jego czas się zbliża. Pewnego dnia, kiedy już był gotów na odejście z tego świata wyszeptał zaklęcie zwalniające kostuchę z drzewa. Ta jednak wściekła na starego pustelnika schodząc powiedziała tylko:
– Teraz to Ty będziesz mnie szukał i prosił, abym Cię zabrała z sobą.
I odeszła w siną dal głośno postukując kosturem.

Wraz z nią odszedł pustelnik, zostawiając swoją chatkę i gruszę rodzącą złociste owoce. Chatka wkrótce ze starości się rozpadła, a na jej miejscu ludzie postawili kamienny kościółek, który stoi w Krobi do dnia dzisiejszego.

krobia kościół romański biskupizna wielkopolska

 

W Wielkopolsce znajduje się więcej romańskich budowli. Gdzie ich szukać? Polecam lekturę oddzielnego artykułu o romańskich budowlach w Wielkopolsce.

4 Komentarze
  • Pstryk

    Odpowiedz

    Nie przy ul. Domachowskiej, tylko przy ul. Poznańskiej!

  • pastuch

    Odpowiedz

    Czy są inne legendy z Krobi ? jeśli tak możesz je opowiedzieć ?

    • Aleksandra Warczyńska

      Zagłębię się w książkach i mam nadzieję, że coś jeszcze wyszukam 🙂

Skomentuj artykuł