Pałac myśliwski Radziwiłłów – atrakcja południowej Wielkopolski
Są takie miejsca, które przyciągają jak magnes. Atrakcyjne o każdej porze roku, kuszą ciekawą architekturą, przyrodą, historią. W Wielkopolsce niewątpliwie należy do takich miejsc Antonin, położony zaledwie dziesięć kilometrów na południe od Ostrowa Wielkopolskiego. Niby tuż obok ruchliwej drogi, a jednak na uboczu. Posłuchajcie o atrakcjach Antonina, jego historii i dawnych mieszkańcach, o pięknej przyrodzie. Zapraszam!
Szperek czy Antonin?
Gdyby spojrzeć na mapę dóbr przygodzickich, taką sprzed dwustu lat, próżno by szukać na niej Antonina. W miejscu dzisiejszego pałacu widniałaby niewiele mówiąca nazwa Szperek, zatopiona w gęstwinie lasów. Wszystko się zmieniło, kiedy w 1815 r. książę Antoni Radziwiłł został namiestnikiem Wielkiego Księstwa Poznańskiego i z konieczności część roku musiał spędzać w Poznaniu. Tęsknił do przestrzeni, do lasów i polowań. Postanowił więc wznieść pałac myśliwski w swoich dobrach przygodzickich, które obfitowały zarówno w lasy jak i w zwierzynę. Po wybudowaniu pałacu i zamieszkaniu w nim książęcej pary, na cześć księcia przemianowano Szperek na Antonin.
Pałac myśliwski Radziwiłłów
Używając współczesnej nomenklatury powiedzielibyśmy, że książę ogłosił konkurs na projekt pałacu myśliwskiego. Spośród nadesłanych prac, najbardziej przypadł mu do gustu projekt wziętego niemieckiego architekta Karola Fryderyka Schinkla.
Jak na tamte czasy projekt był nowoczesny, niekiedy wręcz rewolucyjny. Książę pragnął przyjmować w pałacu gości, tak więc projekt zakładał umieszczenie w skrzydłach bocznych 24 identycznych apartamentów, aby żaden z gości nie czuł się urażony. Przewidziano również miejsca noclegowe dla służby na … składanych łóżkach (Ikea by się nie powstydziła).
A to ciekawe!
Oryginalne plany pałacu w Antoninie rysowane własnoręcznie przez Schinkla znajdują się w berlińskim Staatliche Museen.
W ciągu pięciu lat (1821-26) wybudowano drewniany pałac, który szybko stał się letnią rezydencją książęcej pary. Wzniesiono go na podmurówce z rudy darniowej – lokalnego materiału budowlanego, który posiadał doskonałe właściwości izolacyjne. Ruda darniowa to ruda żelaza, zawierająca stosunkowo niewielki procent metalu, występująca płytko pod powierzchnią gleby w okolicy Antonina. To dlatego miejscowe rzeczki mają w wielu miejscach rdzawy kolor. Ściany zbudowane z rudy darniowej posiadają charakterystyczną „łaciatą” strukturę.
Całość kosztowała księcia bagatela – 30 tys. talarów!
Antonin – pałac z przepychem
Wnętrze, jak przystało na pałac myśliwski szybko wypełniono trofeami. W 1926 r. tak pisano o Antoninie:
Bogaty zbiór broni i trofeów myśliwskich: przy każdych drzwiach wypchane niedźwiedzie. Nad drzwiami wysoko orły, sokoły, jastrzębie, pelikany, rysie, kormorany, piżmowce i inne okazy fauny. Jeszcze wyżej łby żubrze i łosie, las rogów jelenich, tysiące pokrzyżowanych rogów koźlich, dziczych kłów, najróżnorodniejszych kopyt i szponów. Mnóstwo dzieł sztuki, słynna zastawa srebrna na stół, arcydzieło jubilerskie.
Rodzina Radziwiłłów
Księżna już w 1825 roku nie mogła doczekać się ukończenia pałacu i chwili, kiedy rodzina będzie mogła spędzić tam ciepłe miesiące. Kiedy wreszcie się to udało, Radziwiłłowie pokochali Antonin od pierwszego wejrzenia. Początkowo spędzali tam tylko lato, ale z biegiem czasu, pałac stał się ich ulubionym miejscem zamieszkania. Chętnie przyjmowali tu gości, wśród których była ówczesna śmietanka towarzyska Europy. Wszak książę Antoni pochodził ze starego litewskiego rodu, z którego wywodziła się żona króla Zygmunta Augusta – Barbara Radziwiłłówna. Żoną Antoniego była zaś Fryderyka Dorota Luiza Hochenzollern, bratanica Fryderyka II Wielkiego – króla Prus. Co prawda Antoni pochodził z książęcego rodu, ale jednak nie należał do rodu panującego i na własnej skórze odczuł pogardę Hochenzollernów, którzy nie zaszczycili młodej pary swoją obecnością na ślubie.
Antoni i Luiza byli zgodnym, szczęśliwym małżeństwem, doczekali się ośmiorga dzieci, które zgodnie z umową przedślubną były wychowane w wierze rodziców tzn. dziewczynki były ewangeliczkami jak matka, a chłopcy katolikami jak ojciec. Spośród wszystkich dzieci wieku dojrzałego doczekało tylko dwóch synów: Wilhelm i Bogusław.
Rodzinna tragedia
Dwie córeczki zmarły w dzieciństwie. Dziewięcioletnia Luiza przewróciła na siebie gorący samowar i na skutek odniesionych poparzeń umarła. Dzień przed śmiercią powiedziała, że widzi na zegarze anioła, który usiadł na godzinie drugiej i faktycznie na następny dzień o drugiej zmarła.
Na wysepce przed pałacem znajduje się kamienny sarkofag, wzorowany na rzymskim grobie Scypiona Brodatego, który symbolicznie upamiętnia tragicznie zmarłe dziewczynki.
Trzecia córka – Eliza, jako jedyna z dziewcząt doczekała dorosłości, choć i ona zmarła młodo i to ona jest bohaterką historii o nieszczęśliwej miłości.
Nieszczęśliwa miłość
Eliza Radziwiłłówna i Wilhelm Hochenzollern byli kuzynami i znali się od dzieciństwa. Uczucie między nimi wybuchło w 1817 r. po balu w berlińskim pałacu Radziwiłłów. Wilhelm był wtedy 20-letnim młodzieńcem, Eliza liczyła lat 14. Po trzech latach spotkań i korespondencji, w 1820 r. wyznali sobie miłość i walczyli o nią kolejne sześć lat. Okazało się, że prawidła królewskich mariaży są nieubłagane. I choć Eliza pochodziła z książęcego rodu, nie była odpowiednią partią królewskiego syna. Wilhelm, jako przyszły następca tronu, mógł poślubić jedynie dziewczynę z panującego rodu. Gdyby złamano tą zasadę, to zgodnie z regułami gry ich dzieci nie mogłyby dziedziczyć tronu! Próbowano nawet użyć nawet wybiegu, aby Elizę adoptował car Rosji Aleksander i wtedy Eliza spełniałaby warunek przynależności do rodu panującego. Zabieg ten jednak się nie udał. Zniecierpliwiony Fryderyk Wilhelm III postawił w końcu synowi ultimatum. Albo Eliza albo korona. Pruskie poczucie obowiązku zwyciężyło i ostatecznie para musiała się rozstać. Po raz ostatni spotkali się w Antoninie 4 czerwca 1829 roku i jeszcze w tym samym roku Wilhelm poślubił młodszą o 14 lat księżniczkę Augustę von Sachsen-Weimar. W 1861 r. wstąpił na tron, a 10 lat później został pierwszym cesarzem II Rzeszy Niemieckiej. Na jego biurku stał zawsze portrecik Elizy, który umierając jako sędziwy starzec, czule trzymał w dłoni.
Eliza nie pogodziła się z decyzją ukochanego i nigdy nie wyszła za mąż. Wkrótce zaraziła się gruźlicą, pielęgnując chorego brata Władysława i zmarła w 1834 r. Jej grobowiec i marmurowe epitafium można zobaczyć w krypcie kościoła w Antoninie.
Antonin i jego goście
Książę Antoni Radziwiłł skoligacony z rodami panującymi przyjmował tu znamienitych gości. Przez cały sezon Antonin tętnił życiem.
Polowania, wspólne muzykowanie czy malowanie sprawiały, że goście czuli się tu doskonale. Antonin odwiedzili m.in. caryca Aleksandra Teodorowna z carewiczem i carem Mikołajem I , książę Adam Czartoryski, książęta sasko-weimarscy, meklemburscy, niderlandzcy. Odwiedził Antonin Aleksander Humboldt, na którym ogromne wrażenie zrobiły antonińskie dęby. Jak wieść gminna niesie, to właśnie antonińskie dęby stały się inspiracją do stworzenia definicji pomnika przyrody!
W historii tego miejsca najtrwalej zapisał się dwukrotny pobyt Fryderyka Chopina.
Chopin w Antoninie
Trafił tu jako młodzieniec i bardzo dobrze wspominał te wizyty. Z księciem połączyły go wspólne zainteresowania, bo obaj pasjonowali się muzyką i obaj ją tworzyli. Owocem tego spotkania jest skomponowany dla księcia Polonez C-dur op.3 na wiolonczelę i fortepian, bo to właśnie wiolonczela była ulubionym instrumentem księcia, na którym najchętniej muzykował. Ale nie tylko na muzycznych zajęciach czas im mijał. Należy pamiętać, że dla wywodzącego się z Litwy księcia ulubioną rozrywką było polowanie. Starał się więc młody Fryderyk dorównać księciu na tym polu, ale zdecydowanie lepiej szło mu z instrumentami :). Zaprzyjaźnił się z dziećmi Antoniego, uczył grać Elizę, a ta w swoim pamiętniku narysowała uroczy portret kompozytora. Dziełko to można zobaczyć na jednej z tablic stojących przed antonińskim pałacem.
Antonińska samotnia księcia
Dopóki książę Antoni pełnił funkcję Namiestnika Wielkiego Księstwa Poznańskiego, większość czasu spędzał w Poznaniu, do Antonina zjeżdżał tylko w okresie letnim. Kiedy został zdymisjonowany, zaszył się tutaj w leśnej głuszy i coraz rzadziej opuszczał swoją ulubioną rezydencję. W związku z coraz dłuższymi pobytami książęcej pary w Antoninie w otoczeniu pałacu wybudowano szereg budowli towarzyszących, pozwalających na całoroczne funkcjonowanie dworu. Zaprojektował je wybitny uczeń Schinkla – J. H. Haberlin. Większość z nich znajduje się po sąsiedzku, na terenie Nadleśnictwa Antonin. Zaprojektowano je w wyjątkowo urokliwym stylu szwajcarskich domków. Domek Wilhelma, wybudowany dla najstarszego syna Antoniego jest otoczony ozdobnym balkonikiem i dzisiaj znajdują się tam pokoje gościnne nadleśnictwa (dostępne w bardzo rozsądnych cenach). Zupełnie inny, ale równie uroczy jest czerwony, ceglany budynek dawnej bażanciarni, gdzie obecnie mieszczą się sale edukacyjne. Największy tzw. biały dom mieścił pomieszczenia mieszkalne dla pałacowej służby. Dziś znajduje się tu siedziba Nadleśnictwa Antonin.
Choć Antoni kochał swoją leśną rezydencję, to jednak sporo czasu spędzał w pałacu w Berlinie. Tam też dopadła go epidemia cholery dziesiątkująca mieszkańców. Jak widać, wysokie urodzenie nie gwarantowało bezpieczeństwa. Zmarł w swoim pałacu w 1835 roku. Księżna chcąc uczynić zadość woli ukochanego męża, złożyła jego ciało w krypcie w Berlinie i poleciła wybudować kaplicę grobową w Antoninie (wg projektu J. H. Haberlina). Kiedy wszystko było gotowe, w uroczystym pochodzie przywieziono trumnę z ciałem księcia i złożono ją w kaplicy nieopodal ulubionego pałacu. Później obok niego spoczęli pozostali członkowie rodziny: żona, dzieci i wnuki.
Michał „Rudy” Radziwiłł – czarna owca w rodzinie
Po śmierci Antoniego dobra przygodzickie odziedziczyli jego synowie Wilhelm i Ferdynand, po ich śmierci kolejnym ordynatem został Ferdynand – syn Bogusława. I kolejnym Michał zwany Rudym. Ten okazał się czarną owcą w rodzinie. Odebrał staranne wykształcenie, swobodnie posługiwał się kilkoma językami, ale nie zdołał zaskarbić sobie sympatii współczesnych. Roztrwonił potężny majątek i zadłużył się na sumę 800 000 zł, a wtedy jego brat Janusz doprowadził do ustanowienia nad utracjuszem kurateli sądowej – otrzymał jedynie roczną pensję i środki na utrzymanie pałacu i służby. W akcie zemsty Michał rozkazał usunąć z podziemi kaplicy trumny z ciałami Radziwiłłów, a w to miejsce zaplanował urządzić … kino. Niech zatem nie zdziwią skromne mogiły obok kaplicy opisane nazwiskami Lubomirskich i Radziwiłłów…
Nie to jednak było najciemniejszą plamą w barwnym życiorysie wyrodnego Radziwiłła. Najbardziej splamił dobre imię rodu ofiarowując majątek w Antoninie …. Hitlerowi, który raczej nie wzruszył się hojnym darem. Michał zwany Rudym dokonał żywota jako 85-letni starzec w Santa Cruz na Teneryfie w majątku swojej żony.
Powojenne losy Antonina
W czasie II wojny światowej pałac na szczęście nie ucierpiał. Jego wyposażenie zostało co prawda rozkradzione, ale sama bryła budynku pozostała nienaruszona. Jednak kilkukrotne zmiany właścicieli (Lasy Państwowe, Poznańskie Przedsiębiorstwo Leśnych Produktów Niedrzewnych „Las”, ostrowskie Zakłady Piwowarsko-Słodownicze i w końcu mieszkania prywatne) doprowadziły do dewastacji obiektu. W 1973 r. w wyniku interwencji Jerzego Waldorffa pałac został przejęty przez Przedsiębiorstwo Konserwacji Zabytków w Poznaniu, które podjęło trud przywrócenia dawnej świetności pałacowi. Włożony wysiłek został w 1994 r. uhonorowany dyplomem Europa Nostra jako zabytek zadbany. Otrzymany wtedy medal można zobaczyć przy wejściu do pałacu.
Wnętrze pałacu w Antoninie
Będąc w Antoninie koniecznie wejdźcie do środka. Najlepszy widok roztacza się z galerii pierwszego i drugiego piętra. Najbardziej niesamowity jest stojący na środku holu komin ozdobiony głowami jeleni z oryginalnymi porożami – to zaledwie namiastka bogatego wystroju myśliwskiego w czasach Radziwiłłów. Jeśli w restauracji nie odbywa się impreza zamknięta, to koniecznie zajrzyjcie do salonu chopinowskiego, który wypełniony jest pamiątkami po kompozytorze.
Pałac w Antoninie słynie z doskonałej kuchni i eleganckich noclegów. Jeśli zechcecie skorzystać z tej oferty, koniecznie przed przyjazdem zarezerwujcie sobie stolik, bo obłożenie w sezonie jest duże. Szczegóły znajdziecie na stronie internetowej pałacu.
Kaplica Radziwiłłów w Antoninie
Aby dopełnić historii Radziwiłłów nie można pominąć kaplicy grobowej. Jej budowę ukończyła księżna Fryderyka w 1838 roku po śmierci Antoniego. W jej podziemiach do dzisiaj spoczywają członkowie rodu ( z wyjątkiem tych, których wystawił niesławnej pamięci Michał „Rudy”). Jeszcze do niedawna stało tu piękne marmurowe popiersie nieszczęśliwej Elizy, które aktualnie jest wypożyczone do Nieborowa. Dlaczego tam? Radziwiłłowie z Nieborowa to rodzice księcia Antoniego.
Najwięcej kontrowersji wzbudza okazały, wykonany z białego marmuru łuk tryumfalny. Kontrowersje biorą się stąd, że trudno dziś jednoznacznie stwierdzić kiedy zostało ono wykonane. A rozbieżności są naprawdę duże 🙂 Jedni uczeni twierdzą, że zostało wykonane w VI w., inni że w XIX w. Obie ekspertyzy wiążą jego powstanie z terenem państwa bizantyjskiego. Nie ma niestety żadnych dokumentów potwierdzających jego pochodzenie.
Rozglądając się wewnątrz kościoła dostrzeżemy bez trudu detale nawiązujące do litewskich korzeni Radziwiłłów. Jako pierwsza rzuca się w oczy Matka Boska Ostrobramska w pięknym witrażu ponad ołtarzem. Chodzą słuchy, których nie udało mi się zweryfikować, jakoby witraż ten miał zaprojektować uczeń Jana Matejki. W innym witrażu po prawej stronie herb Radziwiłłów. Jeśli będziecie w okolicy, możecie spróbować skontaktować się z kościelnym i poprosić o otwarcie kościoła.
Atrakcje Antonina
Pałac to nie jedyna atrakcja Antonina. Znajdą tu coś dla siebie miłośnicy wypoczynku nad wodą, na ładnie zagospodarowanym kąpielisku. Po drugiej stronie drogi znajduje się plaża strzeżona z wypożyczalnią sprzętu pływającego, ośrodek Lido, który posiada kilkanaście domków campingowych oraz pensjonat. Okoliczne lasy pełne są jagód i grzybów.
Przez Antonin przebiegają liczne szlaki piesze i rowerowe do okolicznych atrakcji. Niektóre z nich opisałam jako atrakcje w czasie wycieczki samochodowej.
Antonińskie dęby i kozioróg dębosz
Najbardziej znanym skupiskiem wiekowych dębów w Polsce jest Rogaliński Park Krajobrazowy. Tym czasem również w Antoninie można spotkać wiele sędziwych dębów. Wiele z nich otrzymało status pomnika przyrody i jest objęte ochroną. Niewiele sobie z tego robi kozioróg dębosz, wyjątkowej urody chrząszcz, jeden z największych w Europie, który żeruje w takich właśnie okazałych dębach.
Problemem jest fakt, że jest to bardzo rzadki chrząszcz, gatunek zagrożony wyginięciem, który z tego powodu został wpisany do Czerwonej Księgi Gatunków Zagrożonych. Najbardziej żarłoczna jest larwa kozioroga, która żeruje w drzewie 3-5 lat, a w ostatnim stadium osiąga rozmiary palca dorosłego mężczyzny! Trudno zatem się dziwić, że kilkusetletni dąb zasiedlony przez kozioroga usycha w ciągu zaledwie trzech lat! Efekty tej nierównej walki są widoczne na wielu drzewach w Antoninie, a szczególnie na ścieżce dydaktycznej prowadzącej przez Rezerwat Wydymacz.
Najbardziej okazały, na szczęście zdrowy okaz dębu rośnie nad brzegiem stawu Wydymacz, ok. 200 m od spustu wody. Liczy sobie ponad 450 lat i został nazwany Wawrzyn.
Jak zwiedzać Antonin?
Można oczywiście wybrać się samodzielnie na spacer po parku, zobaczyć pałac i kaplicę, można przejść się do rezerwatu. Ja jednak niezmiennie polecam zwiedzanie z grami z serii Wielkopolskie Questy. W Antoninie mamy do dyspozycji dwie gry. Jedna historyczna, opowiada o Antoninie Radziwiłłów, o jego mieszkańcach i historii. Druga trasa to przyrodniczy, fascynujący spacer po Rezerwacie Wydymacz. Obie ulotki można otrzymać w pałacu oraz w siedzibie Nadleśnictwa, jednak na wszelki wypadek warto zabrać ze sobą samodzielnie wydrukowaną ulotkę z pliku PDF.
Jeśli poszukujecie innych pomysłów na wycieczki w ciekawe miejsca w Wielkopolsce albo interesują Was wielkopolskie atrakcje, poszukajcie inspiracji w oddzielnych artykułach.
Drogi Czytelniku,
Jeśli podoba Ci się to, jak piszę, jeśli zainspirowałam Cię do wyruszenia na wielkopolskie ścieżki, jeśli chciałbyś aby powstało więcej podobnych artykułów, możesz postawić mi kawkę 🙂
Każdy, najmniejszy nawet gest sympatii, komentarz, polubienie na fb czy Instagramie są dla mnie sygnałem, że to co robię ma sens.
0 Komentarze