Lutom i jedyne w Polsce castrum doloris
Pełna przepychu i teatralności epoka baroku odcisnęła swoje piętno na wszystkich niemal płaszczyznach życia. Zachowane z tego okresu budowle pełne są bogatych zdobień, barw i złoceń. Z barokowych portretów spoglądają postacie w strojnych, bogatych szatach, a same portrety są dodatkowo ubrane w masywne, ciężkie od zdobień ramy. W podobnym guście powstawała zastawa stołowa, paradne karoce, końskie uprzęże, militaria… i można by tak wymieniać bez końca.
Nie dziwi zatem, że równie bogatą oprawę miały uroczystości towarzyszące życiu i śmierci ludzi tego okresu (XVII-XVIII w.). Najważniejszymi z nich były chrzest, małżeństwo i pogrzeb.
Obłaskawić śmierć
I choć ludzie bali się śmierci, to poprzez uroczystą celebrację starali się obłaskawić jej nieuchronność. Było to z jednej strony pożegnanie ze zmarłym, opowieść o jego życiu i dokonaniach, spotkanie rodzinne, ale też demonstracja zamożności i swoiste przedstawienia, które przeszły do historii jako teatrum funebris.
Przygotowanie uroczystości wymagało czasu i pieniędzy. Kiedy osuszono pierwsze łzy żalu, odstawiano trumnę z nieboszczykiem w ustronne i chłodne miejsce i zajmowano się organizacją pogrzebu. Trwało to od kilku miesięcy do roku, a nawet dłużej.
Teatr to przedziwny
Kiedy wszystko było gotowe, następowało uroczyste przeniesienie zwłok do kościoła. I znów w zależności od odległości, jaka była do pokonania taka podróż mogła trwać nawet kilka miesięcy. Orszakowi towarzyszyła świta, orkiestra, wystrzały z dział…. W kościele wznoszono bardzo ozdobny katafalk, konstrukcję przypominającą konfesję, na której umieszczano trumnę. Konstrukcję tą nazywano castrum doloris co tłumaczy się jako zamek boleści.

Ołtarz – castrum doloris w kościele w Lutomiu
Świątynia była spowita kirem, mrok rozświetlały świece. Oblicze nieboszczyka przypominał zgromadzonym jego portret umieszczony na czole trumny.
A to ciekawe!
Tradycja malowania portretów trumiennych istniała tylko i wyłącznie w Polsce. Kształt portretu przypominający sześciokąt nawiązywał do kształtu czoła trumny, do której był przytwierdzony.
Wracając jednak do samego obrzędu pogrzebowego… Do kościoła wjeżdżał na koniu jeździec, przebrany za zmarłego. W teatralny sposób, z głośnym hukiem spadał z konia, co miało symbolizować nagłe zakończenie życia. Jeśli był ostatnim przedstawicielem rodu następował obrzęd łamania tarczy herbowej i pieczęci. Następowały liczne przemowy chwalące cnoty i dokonania nieboszczyka. Na zakończenie składano trumnę do krypty i wszelkie dekoracje pogrzebowe rozbierano. Taki los spotykał również castrum doloris… Ich wygląd do niedawna mogliśmy poznać jedynie z zachowanych rycin ilustrujących uroczystości pogrzebowe możnych tego świata. Do niedawna, bowiem w 2009 r. dokonano niezwykłego odkrycia!
Sensacja z Lutomia!
Wtedy właśnie w Lutomiu (pow. międzychodzko-sierakowski) w czasie remontu kościoła, poddano renowacji jego wyposażenie, między innymi ołtarz. We wcześniejszych przewodnikach można znaleźć informację, że był on wzorowany na konfesji św. Wojciecha z katedry gnieźnieńskiej. Kiedy zdjęto z niego liczne warstwy przemalowań okazało się, że jest to jedyne zachowane w Polsce (!), a może i na świecie castrum doloris. Jak więc trafiła do kościoła tak niezwykła dekoracja?
Wszystkiemu winien pożar
Kościół wzniesiono w latach 1753-1762 z fundacji Anny Marii z Kolovrathów Bruhlowej, właścicielki wsi. Później świątynię wielokrotnie odnawiano min. w 1862 r. po pożarze, który zniszczył wnętrze. Być może wtedy jako element uzupełniający zniszczone wyposażenie, przeniesiono tu niezwykłą ozdobę ołtarza głównego z kościoła w Biezdrowie. Dodano rzeźby aniołów i zwieńczenie w formie pelikana. Całość na przestrzeni wieków kilka razy przemalowano, niszcząc oryginalną kolorystykę. Dopiero w trakcie wspomnianej renowacji w 2009 r. odkryto pierwotne piękno dekoracji. Na podstawie zachowanych herbów i monogramów zidentyfikowano ją jako castrum doloris Jana Korzbok-Łąckiego kasztelana kaliskiego.
Panorama Sierakowa
Kiedy traficie do kościoła w Lutomiu, zerknijcie jeszcze na obraz wiszący na ścianie tuż za castrum doloris. To ocalały z pożaru obraz z dawnego kościoła parafialnego w Sierakowie. Zachowała się na nim panorama dawnego miasta. A jeśli będziecie mieli szczęście, to może uda się Wam zobaczyć ukryty pod bocznymi skrzydłami, słynący łaskami obraz Matki Bożej z Dzieciątkiem w srebrnej sukience.
Jeśli poszukujecie innych pomysłów na wycieczki w ciekawe miejsca w Wielkopolsce albo interesują Was wielkopolskie atrakcje, poszukajcie inspiracji w oddzielnych artykułach.
Aby zobaczyć castrum doloris w lutomiu, najlepiej przyjechać po zakończeniu mszy św. lub umówić się z ks. proboszczem. Informacje znajdziesz na stronie internetowej.
0 Komentarze