Drewniany kościół św. Andrzeja rodem z Małopolski niedaleko Wrześni
Wybierając się na wycieczkę w okolice Pyzdr, mija się drewniany kościółek w Nowej Wsi Królewskiej. Najczęściej zamknięty, bo zajrzeć tam można jedynie w czasie mszy świętej. Z zewnątrz, dla niewprawnego oka nie wyróżnia się niczym szczególnym. Lecz kiedy zagłębimy się odrobinę w jego historię i zajrzymy do wnętrza, okazuje się, że to budowla niezwykła.
Nowa Wieś Królewska i drewniany kościół
Już sama nazwa miejscowości Nowa Wieś Królewska sugeruje niezwykłą historię, bo faktycznie aż do rozbiorów była własnością monarchy (!). A historia jej jest odległa, bo pierwsze wzmianki o wsi pochodzą sprzed 1288 r.
W zabudowie wyróżnia się drewniany, późnogotycki kościół, który należy do najstarszych w regionie. Wzniesiono go z fundacji króla Zygmunta Augusta między rokiem 1550, a 1580. Fundację królewską potwierdza pośrednio warsztat cieśli, który zastosował rozwiązania konstrukcyjne charakterystyczne dla drewnianych zrębowych budowli w południowej Małopolsce. Jest to jedyna taka świątynia w Wielkopolsce (!).
Remonty
Pierwszy remont, o którym piszą źródła przeprowadzono w 1658 r. wymieniono wtedy gont na dachu oraz odrestaurowano czy może wymieniono wyposażenie. Zachowało się ono do dzisiaj praktycznie w niezmienionej formie. Drugi duży remont wykonano w pierwszej połowie XVIII w. Dobudowano wówczas kruchtę, zakrystię i wieżę, a cały kościół oszalowano. Kolejne prace wykonano w XIX w., w 1925, a w czasie remontu w latach 1973-1979 na ścianie odkryto nieznane dotąd polichromie, o których za chwilę.
Wyposażenie
Wyposażenie, jakie zachowało się wewnątrz pochodzi z ok. 1640 r. z czasu pierwszego remontu. W ołtarzu głównym znajdziemy rzeźbę św. Anny Samotrzeciej, w zwieńczeniu obraz św. Andrzeja Apostoła – patrona kościoła. Na belce tęczowej znajduje się rozbudowana grupa pasyjna z czasu budowy kościoła. W centralnym miejscu Chrystus Ukrzyżowany, a po bokach Matka Boska Bolesna, św. Jan i św. Maria Magdalena oraz dwaj żołnierze. W ołtarzu bocznym rzeźba Matki Boskiej Niepokalanej oraz św. Jerzy walczący ze smokiem. Po prawej stronie nawy Chrystus biczowany u słupa w otoczeniu świętych.
Tajemnicze polichromie
Wracając do polichromii odkrytych na ścianach prezbiterium. Przedstawiają półpostać św. Michała Archanioła oraz bliżej niezidentyfikowanego świętego. Wiek malowideł określono na drugą połowę XVI w., a w niektórych źródłach internetowych można znaleźć informację, jakoby wykonał je wybitny polski artysta tworzący w XVI w. – Stanisław Samostrzelnik.
I tu warto poświęcić kilka zdań tej niezwykłej postaci.
Stanisław Samostrzelnik
Stanisław Samostrzelnik urodził się ok. 1480 r. Jego rodzicami byli prawdopodobnie Anna i Piotr Samostrzelnikowie, mieszkający w dobrach opackich cystersów w Koprzywnicy. Przodkiem był zapewne rzemieślnik zajmujący się wytwarzaniem strzał i kusz (stąd nazwisko Samostrzelnik). Do klasztoru cystersów Stanisław trafił zapewne za sprawą protekcji koprzywnickiego opata, który dostrzegł talent młodzieńca i który pomógł go rozwinąć w klasztornych murach.
Malarz
Już jako zakonnik dał się poznać jako utalentowany artysta malarz. Jego talent dostrzegł kanclerz wielki koronny Krzysztof Szydłowiecki. Dzięki niemu Stanisława uzyskał przywilej mieszkania poza klasztorem i odbywania podróży. Razem z Szydłowieckim odwiedził wiele dworów Europy m.in. Wiedeń i Budę na Węgrzech, czy dwory niemieckie, gdzie spotkał się z nowoczesnymi trendami w malarstwie, które z powodzeniem wykorzystał w realizacji kolejnych zleceń. A tych przybywało jak z rogu obfitości. Doskonałym posunięciem marketingowym było sprezentowanie przepięknie iluminowanego modlitewnika królowi Zygmuntowi Staremu, który podobny zamówił dla królowej Bony. W ślad za nimi pojawiły się kolejne zamówienia. Do dzisiaj zachowały się m.in. wspomniany królewski przechowywany w British Library w Londynie, królowej Bony przechowywany w Oxfordzie czy Krzysztofa Szydłowieckiego w Mediolanie.
Malował polichromie, obrazy, miniatury, udało mu się stworzyć prężnie działający warsztat, z którego wychodzące dzieła były sygnowane inicjałami S. C. Stanislaus Claratumbensis (Claratumbensis to łacińska nazwa klasztoru w Mogile). Choć biorąc pod uwagę ilość zleceń, z pewnością tylko te najważniejsze były wykonywane przez mistrza osobiście.
Aby poznać mistrzostwo detalu mistrza Samostrzelnika nie trzeba jechać do Włoch czy Anglii, bo jego miniatury można zobaczyć na zamku w Kórniku w sali kominkowej (zawieszone w złotej ramie nad fotelami z charakterystycznej, pasiastej pstruchy).
Drugim znaczącym mecenasem Samostrzelnika był biskup krakowski Piotr Tomicki, który zamówił ilustracje do Ewangelistarza, Pontyfikału wielkoczwartkowego i Katalogu arcybiskupów gnieźnieńskich Długosza. Po nich przyszły zamówienia na portrety.
Człowiek używający świata
Sława i bogactwo nie idą w parze ze skromnością i pokorą. Spodobał mu się wielki świat i uciechy życia doczesnego. A że był człowiekiem energicznym, krewkim i skorym do awantur to w archiwach zachowało się sporo notatek na jego temat. I bynajmniej nie są to peany na jego cześć. Szydłowiecki wystarał się dla niego o parafię w Grocholicach koło Ćmielowa, ale cóż z tego, skoro monotonna parafialna posługa nie interesowała zakonnika. W międzyczasie zakosztował uciech światowego życia, a to jak wiadomo kosztuje. Popadł więc w tarapaty finansowe i by spłacić długi zastawił kielich mszalny u krakowskiego alchemika Mikołaja Lipki. Sprawy nie dało się zatuszować i kiedy wyszła na jaw, popadł w niełaskę u biskupa. Kielich został odzyskany, a przez wiele lat toczyły się sądowe spory z alchemikiem. Gwałtowny charakter dał o sobie znać w licznych sporach, w które się wdawał, obrażając swoich adwersarzy, nie szczędząc im przykrych słów i … rękoczynów. Jeśli do tych wyczynów dodamy sprawy o alimenty, jakie wytoczyły mu dwie krakowskie mieszczki, to nietrudno się domyślić, że z każdym kolejnym rokiem coraz trudniej było mu znaleźć nowego mecenasa. W końcu po śmierci biskupa Tomickiego powrócił pokornie do macierzystego klasztoru w Mogile, gdzie zaangażował się prace wykończeniowe przy klasztornej świątyni. Pięknie odrestaurowane można je do dzisiaj podziwiać w prezbiterium kościoła w Mogile.
Samostrzelnik w Nowej Wsi Królewskiej?
Wracając jednak do kościoła w Nowej Wsi Królewskiej i polichromii odkrytych w latach 70. XX w. Kiedy spoglądam na przepiękne, misternie wykonane obrazy i miniatury Samostrzelnika, a potem na polichromie, to jako laik nijak nie mogę dopatrzyć się podobieństwa warsztatu. No i te daty… skoro kościół wybudowano w okresie pomiędzy rokiem 1550, a 1580, a Samostrzelnik zmarł w 1541, to jest raczej mało prawdopodobne, aby polichromie wyszły spod jego pędzla.
Ale przyznajcie, że historia o krewkim mnichu jest przednia 🙂
Aby zajrzeć do kościoła najlepiej znaleźć się tam w okolicach mszy świętej lub umówić się z księdzem.
Msze św. odprawiane są w niedziele o godz. 10.00, a w dni powszednie o godz. 16.00 (info styczeń 2024)
Kontakt do parafii:
tel: 61 438 50 22
Jeśli interesuje Was tematyka drewnianych kościołów, to w oddzielnym artykule znajdziecie innych najciekawsze moim zdaniem kościoły drewniane w Wielkopolsce.
0 Komentarze