Kolegiata w Szamotułach, bazylika i sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia Szamotuł Pani
Kolegiata w Szamotułach, bazylika i sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia Szamotuł Pani, gotycki kościół farny i bazylika mniejsza to kilka terminów określających ten sam obiekt, położony nieco na uboczu, nieopodal szamotulskiego rynku.
Czy rzeczywiście zasługuje na tak wiele tytułów? Zapraszam do odwiedzenia tego wyjątkowego wnętrza. Aby nie przeszkadzać zwiedzaniem w czasie nabożeństw, godziny ich odprawiania najlepiej sprawdzić na stronie internetowej parafii
Idąc do kościoła od rynku, trudno go dostrzec między ciasno zabudowanymi uliczkami. Jego piękna sylwetka jest widoczna w pełni od strony cmentarza, zwłaszcza zimą i wczesną wiosną, kiedy otaczające go drzewa jeszcze się nie zazielenią.
Kolegiata w Szamotułach – historia
Pierwszy kościół w tym miejscu wzniesiono prawdopodobnie w czasie lokacji miasta, a więc ok. połowy XIII w. Obecna, murowana świątynia pochodzi z XV w. Wtedy to w latach 1423-31 z fundacji Dobrogosta Świdwy-Szamotulskiego – właściciela miasta wybudowano gotycką świątynię. Sto lat później, Łukasz Górka rozbudował kościół, a ukoronowaniem jego starań, w 1542 r. decyzją biskupa Sebastiana Branickiego powołano kapitułę kolegiacką, a sam kościół otrzymał godność kolegiaty.
Reformacja
Wiek XVI to również okres reformacji. Wtedy też Górkowie przystąpili do luteran, a później do braci czeskich. Zgodnie z zasadą cuius regio, eius religio (łac. czyja władza, tego religia), wraz ze zmianą religii właścicieli miasta i dobrodziejów kościoła, świątynia w Szamotułach, podobnie jak wiele innych w tym czasie przeszła w ręce protestantów, aż do 1594 r. kiedy powróciła do katolików. Z tego okresu pochodzi legenda o tajemnym tunelu, którym do świątyni udawała się Halszka – nieszczęśliwa żona Łukasza III Górki.
Sanktuarium
Przyszedł wiek XVII, a wraz z nim wojny i przemarsze wojsk, epidemie i kataklizmy. Wtedy też w 1666 r. trafiła do kościoła ruska ikona, która jest do dzisiaj czczona jako Matka Boża Pocieszenia Szamotuł Pani. Bardzo szybko ustanowiono tu sanktuarium, do którego przybywali liczni pielgrzymi, wypraszając liczne łaski i pozostawiając w podzięce cenne wota. Dzięki nim, kiedy kościół dotknęły powodzie i pożary, znalazły się środki na remont i odbudowę świątyni.
Wiek XIX-XX
Ostatnimi inwestycjami budowlanymi w bezpośrednim otoczeniu kościoła w ostatnich latach XIX w. była budowa wschodniej bramy – dzwonnicy , którą wchodzimy na teren kościoła od strony rynku, oraz dobudowa kruchty od południa.
Trudny czas II wojny światowej kościół przetrwał bez uszczerbku w samej bryle, choć ogołocony z wyposażenia. Wywieziono wtedy m.in. obrazy z ołtarza głównego czy płytę spiżową Andrzeja Szamotulskiego. W niezwykły sposób udało się ocalić ikonę Matki Bożej Pocieszenia, która wkrótce po zakończeniu wojny wróciła na dawne miejsce.
Koronacja
Wielką uroczystością w historii kolegiaty była koronacja cudownego obrazu w 1970 r. Papieskie korony nałożył na obraz kardynał Stefan Wyszyński przy obecności 70 tys. wiernych. W 2014 r. kolegiata szamotulska została podniesiona do godności bazyliki mniejszej, o czym informuje stosowny napis nad wejściem głównym.
Kolegiat szamotulska z zewnątrz
Kolegiata szamotulska to jeden z niewielu kościołów, który w ciągu dnia jest dostępny dla wiernych. Najczęściej jest otwarte boczne wejście, ale zanim je przekroczymy, podejdźmy na chwilę pod fasadę, w której umieszczono trzy ozdobne, gotyckie portale z glazurowanej, barwionej cegły. W ceglanych murach znajdziecie zarówno ślady dawnych budowniczych w postaci cegły palcówki jak i sporą ilość dołków pokutnych.
Dołki pokutne
Jest kilka koncepcji na ich powstanie. Jedni twierdzą, że proszek wydłubany z kościelnego muru miał być doskonałym środkiem na wszelakie schorzenia, stosowanym przez dawnych medyków. Inni zaś twierdzą, że dołki powstawały w wyniku krzesania ognia przy pomocy świdrów ogniowych w czasie nabożeństwa Wielkiej Soboty. Podobne znajdziemy na wielu gotyckich świątyniach, których w Wielkopolsce nie brakuje.
Kolegiata w Szamotułach – wnętrze
Kiedy wejdziemy do środka, zwróćmy od razu uwagę na sklepienia gwiaździste zarówno w nawie głównej jak i w nawach bocznych. Pochodzą z okresu przebudowy z I połowy XVI wieku. Zanim spojrzymy na ołtarz główny, zatrzymajmy na chwilę wzrok na belce tęczowej, na której umieszczono XIV-wieczną rzeźbę Chrystusa z 1370 r. Pochodzi ona jeszcze z czasów budowy świątyni. To jedna z najcenniejszych tego typu rzeźb w Polsce.
Ołtarz główny
W prezbiterium zwraca uwagę renesansowy ołtarz z 1616 r. z obrazem będącym kopią dzieła Luca Giordana Zdjęcie z krzyża, a po bokach obrazy przedstawiające św. Stanisława i św. Marcina. Przed wojną w ołtarzu znajdował się XVI-wieczny obraz przedstawiający Wniebowzięcie NMP oraz po bokach św. Marcin i św. Stanisław, fundowany jeszcze przez Górków. W czasie wojny obrazy zostały zrabowane przez Niemców, a w 1993 r. odnaleziono je … w Tadżykistanie. Jak na razie nie ma możliwości ich odzyskania.
Przed ołtarzem przykuwa wzrok piękna, misternie zdobiona wieczna lampa, którą podarował świątyni król Jan Kazimierz.
Nagrobek Rokossowskiego
Będąc w tym miejscu warto spojrzeć na renesansowy nagrobek Jakuba Rokossowskiego, który wykonał wybitny włoski artysta Hieronim Canavesi – uważany za nadwornego rzeźbiarza króla Zygmunta Augusta.
A to ciekawe!
Nagrobki w takiej formie, gdzie zmarły jest przedstawiony w pozie półleżącej, wspierającej się na łokciu, z nogą ugiętą w kolanie, gdzie sprawia wrażenie jakby spał, noszą nazwę sansovinowskich. To od nazwiska Andrea Sansovina, który jako pierwszy wykonał tego rodzaju nagrobek dla rzymskiego kardynała Ascania Sforzy.
O tak godny pochówek Rokossowskiego zadbał jego siostrzeniec ks. Jan Pawłowski.
Rzeźba Chrystusa Thorvaldsena
Jeśli od nagrobka Rokossowskiego udamy się w lewo zobaczymy piękną rzeźbę Chrystusa, wykonaną przez wybitnego duńskiego rzeźbiarza B. Thorvaldsena. O jego klasie świadczy fakt, że spod jego dłuta wyszły warszawskie pomniki księcia Józefa Poniatowskiego i Mikołaja Kopernika.
Płyta Andrzeja Szamotulskiego
Okrążając kościół, w przeciwległej nawie zatrzymajmy się na chwilę przed spiżową płytą nagrobną Andrzeja Szamotulskiego. Takich płyt, wykonanych w Norymberdze, w warsztacie Vischerów zachowało się w Wielkopolsce zaledwie kilka. Wartość takiej płyty była gigantyczna – środki na nią przeznaczone pozwoliłyby zakupić kamienicę przy rynku w Poznaniu. Ta, którą widzimy, została wykonana prawdopodobnie jeszcze w czasie życia Andrzeja, ok. 1505 r. i jest uważana za pierwsze w Wielkopolsce renesansowe przedstawienie figuralne. W czasie II wojny światowej zarówno płyta z Szamotuł jak i pozostałe dzieła Vischerów zostały zrabowane przez Niemców i wywiezione na zachód. Przez wiele lat po wojnie były uważane za zaginione i bezpowrotnie stracone. Tymczasem w 1990 r. w czasie remontu w petersburskim Ermitażu natrafiono w magazynach na zalakowane skrzynie. Po otwarciu ich okazało się, że zawierają gotyckie płyty nagrobne, które na podstawie katalogów sztuki i napisów w bordiurach płyt zidentyfikowano jako pochodzące z Wielkopolskich kościołów w Poznaniu i Szamotułach. Na szczęście sytuacja polityczna była na tyle sprzyjająca, że udało się je odzyskać i w grudniu 1990 r. powróciły do Polski.
Ołtarz Matki Bożej Pocieszenia Szamotuł Pani
I na zakończenie wizyty w kościele koniecznie zatrzymajmy się przy ołtarzu bocznym, gdzie nieprzerwanie trwają na modlitwie wierni, przed niewielką ikoną z wizerunkiem Matki Bożej Pocieszenia z pięknym przydomkiem Szamotuł Pani, gdzie od wieków wypraszają różnorodne łaski. To dlatego kolegiata w Szamotułach znalazła się wśród najważniejszych wielkopolskich sanktuariów.
Ikona ruskiego kniazia
W czasie wojny polsko-rosyjskiej, jednej z wielu w XVII w. do polskiej niewoli trafił ruski kniaź. Jako człek pobożny, zabrał ze sobą na wojnę ikonę Matki Bożej, przed którą odprawiał nabożne modły, a że był jeńcem znacznym, zatrzymano go wraz z żoną w Warszawie. Tam też spotkał go Aleksander Wolff, przez małżeństwo z Jadwigą Gułtowską związany z Szamotułami. Zobaczył u kniazia ikonę, zobaczył nabożeństwo, jakim ją otaczał i zapragnął ją mieć w swoim zamku. Prosił, tłumaczył, nalegał, ale kniaź był nieugięty. Żadną miarą, nawet za cenę swojej wolności nie chciał oddać ikony. Jednak kniaź wkrótce zmarł, a wtedy Wolff złożył propozycję wdowie, że w zamian za obraz, wyjedna jej u króla wolność i pomoże powrócić w rodzinne strony. Teraz perswazaja okazała się na tyle skuteczna, że Wolff otrzymał ikonę, a kniahini wróciła na Ruś.
Ikona w Szamotułach
Kiedy Wolff przywiózł obraz do Szamotuł, zauważył, że z oczu Maryi płyną krwawe łzy, a ponadto wierni wypraszają tu nadzwyczajne łaski. Specjalnie powołana komisja uznała te zdarzenia za cudowne i w 1666 r. w uroczystej procesji przeniesiono obraz do kolegiaty i umieszczono go w ołtarzu głównym.
Rok później Wolff ufundował oddzielny ołtarz, który wykonał poznański franciszkanin Antoni Swach (ten sam, który wykonał ołtarz Matki Bożej w Cudy Wielmożnej Pani Poznania, na Wzgórzu Przemysła) – prawda, że są podobne? Kult Matki Bożej w cudownej ikonie rozszerzał się, wierni wypraszali tu wiele łask, ofiarując liczne wota. Wśród szczególnych darów znalazła się też srebrna sukienka i wyjątkowej urody lampa wieczna ofiarowane przez króla Jana Kazimierza.
Kult
Zgromadzone przez wieki wota, pozwoliły w latach kryzysu wyremontować świątynię po zniszczeniach wojennych i powodziach.
W czasie II wojny światowej Niemcy ograbili kolegiatę z jej największych skarbów i wtedy kościelny – pan Henryk Ciężki wyprosił u gestapowca ten niewielki obraz. Udało się go ukryć i po wojnie powrócił na swoje miejsce w kościele.
W 1970 r. na obraz nałożono korony papieskie, a uroczystej koronacji dokonał prymas ks. kardynał Stefan Wyszyński w towarzystwie arcybiskupa Antoniego Baraniaka oraz licznie zebranych wiernych. Na uroczystość przybyło ponad 70 tys. wiernych.
Jeśli chcielibyście wybrać się na pielgrzymkę i odwiedzić inne miejsca łaski, to w oddzielnym artykule znajdziecie zestawienie i mapę najważniejszych wielkopolskich sanktuariów.
Informacje praktyczne
Adres:
ul. Kapłańska 12
Szamotuły
Jeśli wybieracie się tutaj samochodem, to najlepiej zaparkować na parkingu pomiędzy kościołem, a cmentarzem.
0 Komentarze