Drewniany kościół w Wełnie
Drewniane kościoły to jedna z atrakcji Wielkopolski, mamy ich pod dostatkiem. Jeden z nich, perełka prawdziwa leży niedaleko Poznania, kilkaset metrów zaledwie od ruchliwej trasy DK11, którą w sezonie ciągną tysiące samochodów do Kołobrzegu. Największym problemem, aby zobaczyć przecudne wnętrze kościółka w Wełnie jest dotarcie tam w porze, kiedy jest on otwarty. A że jest to kościół filialny parafii w Parkowie, to jest to pewne wyzwanie, ale dla chcącego…
Drewniany kościół w Wełnie jest wyjątkowy z kilku powodów, ale może po kolei.
Jak dojechać do Wełny?
Wełna to niewielka wieś w powiecie obornickim, położona niemalże przy trasie DK11 do Kołobrzegu, niecałe 50 km na północ od Poznania. Najlepiej dojechać tu samochodem lub rowerem, bo na komunikację publiczną raczej trudno liczyć.
Kościół w Wełnie – historia
Dzisiejszy kościółek, to druga z kolei świątynia w tym miejscu. O pierwszym, również drewnianym wspomina się po raz pierwszy w 1628 r., a już niespełna trzydzieści lat później zostaje spalony przez Szwedów.
Drugą, obecną świątynię wzniesiono z fundacji Wojciecha Rydzyńskiego w latach 1728-1731. Jako człowiek światły i w świecie bywały zatrudnił do tego dzieła wybitnych twórców. Do projektu przyłożył rękę sam Pompeo Ferrari, a wnętrze ozdobił franciszkanin Adam Swach.
Architektura
Spoglądając na kościół z góry widać wyraźnie kształt krzyża łacińskiego, klasycznie orientowany, czyli zwrócony prezbiterium na wschód. Niezwykłości bryle dodają soboty, które w naszym regionie zobaczymy tylko tu w Wełnie i jeszcze w Bralinie.
Soboty, to zadaszenia wzdłuż nawy kościoła, pod którymi mogli się schronić przybywający z daleka wierni, gdzie oczekiwali na niedzielną mszę św.
Lecz nawet ciekawa bryła z sobotami nie zapowiada tego, co czeka nas wewnątrz kościoła.
Wnętrze
Adam Swach, uznany i popularny barokowy artysta, który pozostawił po sobie dziesiątki kościelnych malowideł, tu w Wełnie dał prawdziwy popis maestrii. Miał do dyspozycji traktat Andrei Pozza „O perspektywie w architekturze”, w którym autor wyjaśnia, jak malować, aby uzyskać efekt tzw. kwadratury czyli trójwymiarowości. I trzeba przyznać, że Adam Swach doskonale opanował tą trudną sztukę.
Iluzja
Stojąc na przecięciu naw obserwator ma wrażenie, że stoi nie w wiejskim kościółku, ale raczej w jakiejś monumentalnej murowanej świątyni, tak dobrze zostały odmalowane gzymsy, kapitele i kolumny. W tą złudną trójwymiarowość artysta wkomponował obrazy będące ilustracją wezwania kościoła. Zobaczymy więc scenę odnalezienia Krzyża Chrystusowego przez św. Helenę, wizję Konstantyna Wielkiego czy wizję św. Eustachego.
Morały
Na ścianach zaś umieszczono ponad sto przedstawień będących wskazaniami dobrego życia i opatrzonych stosownymi morałami. Oprócz napisów łacińskich, przy konfesjonałach znalazły się sentencje w j. polskim, które uzupełniają ilustrację jaszczurki, jako symbolu grzesznego życia człowieka. Umieszczenie ich przy konfesjonałach też nie było przypadkowe, gdyż to właśnie przez spowiedź następuje uleczenie duszy.
Ołtarze
Efekt trójwymiarowości artysta uzyskał również konstruując ołtarze, będące kopiami ołtarzy z rzymskiego kościoła św. Ignacego. Poszczególne postacie zostały namalowane na oddzielnych deskach i jako wycięte figury umieszczono je w ołtarzach.
Z całą pewnością kościół w Wełnie to arcydzieło, które już w momencie powstania było w awangardzie sztuki sakralnej w Europie.
A to ciekawe!
Dlatego nie bez powodu Adam Swach „podpisał” swoje dzieło umieszczając w eksponowanym miejscu autoportret. Odnajdziemy go na … ambonie, gdzie św. Łukasz otrzymał twarz artysty.
Architekt w projekcie umieścił jeszcze jeden ciekawy zabieg, który można zobaczyć… przez krótką chwilę tylko jeden raz w roku. Otóż twarz Chrystusa na krzyżu w ołtarzu głównym jest oświetlona bezpośrednio światłem słonecznym tylko w dniu przesilenia letniego. Wtedy bowiem słońce przechodzi idealnie przez okno w wieży, dalej przez okienko między wieżą, a nawą i pada wąskim strumieniem na twarz Chrystusa. I to nie może być przypadek…
Upadek
Dzisiaj polichromie w kościółku w Wełnie zachwycają i przyprawiają o zawrót głowy. Jednak niewiele brakowało, aby zostały bezpowrotnie zniszczone. Wykonano je niezbyt trwałą techniką tempery jajecznej, zdobiły kościół przez ok. dwieście lat. Na przełomie XIX/XX w. były już dość mocno zniszczone, a akurat wtedy dobra wełneńskie należały do niemieckiego ewangelika. Drażnił go ten nieduży drewniany kościółek, na wskroś katolicki. Przeszkadzały dzwony na Anioł Pański, nie pozwolił też na jakiekolwiek prace konserwatorskie we wnętrzu.
Konserwacja
Pierwsze prace konserwatorskie podjęto dopiero po odzyskaniu niepodległości w latach 30 XX w. Jednak na skutek niedoskonałych technik konserwatorskich przemalowując i odświeżając polichromie wyrządzono dużo szkód. Szczęśliwie kościół przetrwał czasy II wojny światowej i dopiero w latach 1951-1952 przeprowadzono pierwsze profesjonalne konserwacje. Doglądał ich osobiście prof. Jan Zachwatowicz, który bywał w tym czasie w Wielkopolsce, doglądając też odbudowy poznańskiego ratusza.
Blask
Blask kościółkowi przyniósł jednak dopiero remont przeprowadzony na początku XXI wieku. Prace przy nim trwały aż czternaście lat! Rozebrano wtedy wnętrze kościoła deska po desce, każdą z nich inwentaryzując. Przeszły skomplikowane zabiegi konserwatorskie, których ukoronowaniem było odtworzenie polichromii. Niemałym zaskoczeniem dla konserwatorów były doskonale zachowane barokowe, ręcznie kute gwoździe, które również poddano konserwacji. Po tych wszystkich zabiegach powróciły na swoje dawne miejsca, przytwierdzając deski do konstrukcji prezbiterium.
Dziś drewniany kościół w Wełnie zachwyca wnętrzem, przyciąga turystów i napawa dumą parafian.
Zwiedzanie
Jeśli chcielibyście go zobaczyć, najlepiej przybyć tutaj po mszy św. która jest odprawiana w niedziele w okresie od Niedzieli Zmartwychwstania do I niedzieli Adwentu o godz. 9.30. W pozostałych terminach w sprawie zwiedzania kościoła najlepiej się umówić pod nr tel. 672610528.
Bieżące informacje o godzinach nabożeństw na stronie parafii w Parkowie
Józef Wybicki w Wełnie
W historii kościoła w Wełnie zachowała się informacja o niezwykłym mariażu, jaki miał tu miejsce w 1780 roku. Zanim do niego doszło Józef Wybicki, autor naszego hymnu narodowego będąc młodym żonkosiem odwiedził w Wełnie rodzinę Rostworowskich. Mieszkała u nich siostra pani domu z córką Esterą Wierusz-Kowalską. Dziewczyna miała wtedy 15 lat, Józef był zakochany w swojej żonie i nic nie zapowiadało nadchodzącej tragedii. Zaledwie rok później ukochana Kunusia zmarła w połogu, a Józef pogrążył się w żałobie. Odwiedzał jednak od czasu do czasu zaprzyjaźnionych Rostworowskich, gdzie ciągle mieszkała Esterka. W końcu młody wdowiec zebrał się na odwagę, oświadczył się o jej rękę i został przyjęty. Ślub młodej pary odbył się 11 września 1780 r. w tutejszym kościele w Wełnie.
Oprócz kościoła Wełna posiada jeszcze jedną atrakcję – dawny barokowy pałac Rostworowskich. W 2019 r. trafił on w ręce prywatnego inwestora i trzymamy kciuki, aby udało się przywrócić go do dawnej świetności.
Więcej ciekawych miejsc znajdziecie w oddzielnych artykułach o atrakcjach w Wielkopolsce i wycieczkach po Wielkopolsce.
Jeśli podoba Ci się to, jak piszę, jeśli zainspirowałam Cię do wyruszenia na wielkopolskie ścieżki, jeśli chciałbyś aby powstało więcej podobnych artykułów, możesz postawić mi kawkę 🙂
Każdy, najmniejszy nawet gest sympatii, komentarz, polubienie na fb czy Instagramie są dla mnie sygnałem, że to co robię ma sens.
0 Komentarze