Franciszek Mickiewicz z Rożnowa

Rożnowo Franciszek Mickiewicz Włodzimierz Krzyżanowski

Franciszek Mickiewicz brat Wieszcza

Większość z nas pragnie żyć na własny rachunek i być ocenianym według własnych zasług. Czasami jednak „ciężar” nazwiska jest tak wielki, że bez względu na własne dokonania człowiek jest oceniany przez etykietkę nazwiska ojca, matki, brata czy siostry. Tak właśnie było w przypadku Franciszka Mickiewicza, brata słynnego Adama. I choć był człowiekiem szlachetnym i po prostu dobrym, to przeszedł do historii głównie przez wzgląd na sławnego brata.

Rożnowo

Na trop Franciszka Mickiewicza wpada się przypadkiem, śledząc wielkopolskie ścieżki Adama, czy planując wycieczkę w okolice Obornik, gdzie wśród ciekawych miejscowości wymienia się Rożnowo. Ta niewielka wieś miała szczęście do znanych postaci.

Mikołaj Skrzetuski

W XVII w. należała do Mikołaja Skrzetuskiego – który posłużył jako pierwowzór Jana Skrzetuskiego z Ogniem i Mieczem. Tenże Mikołaj nie był tak kryształowego charakteru jak powieściowy Jan, ale jednak nie zabrakło mu fantazji i odwagi by wydostać się z oblężonego Zbaraża i sprowadzić pomoc.

Włodzimierz Bonawentura Krzyżanowski

Drugą znamienitą postacią jest urodzony w Rożnowie Włodzimierz Bonawentura Krzyżanowski, który przeszedł do historii jako bohater wojny secesyjnej oraz ten, który wynegocjował zakup Alaski dla Stanów Zjednoczonych Ameryki.

I trzecią postacią wymienianą jednym tchem obok dwóch wcześniejszych jest bohater naszej opowieści – Franciszek Mickiewicz.
Nie, nie urodził się w Rożnowie, ale tutaj, przy miejscowym kościele został pochowany.

Nowogródek

Urodził się w 1796 r., podobnie jak Adam w Nowogródku. Ojciec prowadził kancelarię notarialną i zadbał o wykształcenie synów.
Jako chłopiec rozpoczął naukę w szkole dominikanów. Nie był chyba nadzwyczajnie uzdolniony, ale ewentualne braki nadrabiał pilnością i sumiennością. Ze wspomnień Franciszka wynika, że w szkole zapisał się raczej jako „hardy i popędliwy”, czym przysparzał ojcu troski. Jednak „nieustraszone serce” syna napawało ojca dumą.

Dziecięce wojsko

W czasie nauki u dominikanów doszło do ciekawego incydentu. Trudno dziś dociec skąd się wziął zwyczaj czwartkowych manewrów. W ramach rekreacji chłopcy, których od zawsze ciągnęło do wojska,zaczęli bawić się w wojskowe manewry. Było to na tyle widowiskowe przedsięwzięcie, że z biegiem czasu chłopcy zostali zaopatrzeni przez rodziców w mundury „na niby” i takąż do tego broń. Przy manewrach doskonale bawili się nie tylko uczniowie, ale i nauczyciele i wielu mieszkańców Nowogródka. Nikt się tych manewrów nie czepiał, nawet rosyjska władza nie widziała w nich nic niebezpiecznego.

Potyczka

Traf chciał, że w 1810 r. w dzień 3 maja – dla Polaków – wiadomo szczególna to data, manewry uczniowskie przeniosły się na rynek, gdzie napatoczył się rosyjski oddział. No i dużo nie trzeba było, by doszło do awantury i rękoczynów. Rosyjski dowódca został mocno poturbowany, podobnie jak część oddziału. Na szczęście w potyczce nie użyto broni.
Ale skoro incydent miał miejsce, a poszkodowanymi byli Rosjanie, nie można było obok tego przejść obojętnie. Wszyscy zdawali sobie sprawę, że kary mogą posypać się srogie, z konfiskatami majątków, katorgą i Syberią włącznie. Na szczęście sprawę udało się całkiem zgrabnie załagodzić i wyciszyć.

Kara

Żołnierzom przykazano, aby we własnym interesie sprawy nie rozgłaszali, bo to przecież wstyd, że dali się pobić młodzikom. Usłyszeli, że jako zadośćuczynienie dostaną wynagrodzenie w „wódce, mięsiwie, chlebie i bomażnej monecie”, a mundury czy broń, jeśli będzie potrzeba, to nowe dostaną. Uczniowie zaś biorący udział w tumulcie , którzy swego kompana samego zostawili (!) zostaną zamknięci na trzy dni w szkolnym karcerze (!) o chlebie i wodzie, a uczniowie klas szóstych (ostatnich) niby na własną prośbę szkołę opuszczą i w innych ośrodkach będą kontynuować naukę. Korpus dziecięcy został rozwiązany, a rodzice zobowiązani do zniszczenia i spalenia mundurów i pozostałego wyposażenia.

Choroba

Franciszek jako przywódca oddziału, został ze szkoły przez ojca zabrany i od tej pory uczył się w ojcowskiej kancelarii. Bardzo przeżył tą przymusową izolację. Uprosił w końcu ojca i kiedy ten zdecydował się, aby wysłać syna do innej szkoły, ten w nocy przed wyjazdem poważnie zachorował. Trudno dziś dociec co dokuczyło młodzieńcowi. Początkowo wysoka gorączka, a potem ropiejące guzy na ciele na kilka miesięcy unieruchomiły w łóżku młodego, młodzieńca w sile wieku. Kiedy wreszcie udało mu się pokonać chorobę, wstał z łóżka jako garbaty, zrujnowany człowiek.
Pozostał więc w Nowogródku ucząc się w ojcowskiej kancelarii. Niedużo było tej nauki, bo w 1812 r. ojciec zmarł i na Franciszku jako najstarszym z rodzeństwa spoczywał obowiązek utrzymania rodziny. Dom był zadłużony, nauka braci kosztowała (ostatecznie jeden został adwokatem, drugi lekarzem, a Adam… poetą). Próbował dorabiać malując i rysując obrazy i portrety, ale to zajęcie nie przynosiło należytych zysków. Ostatecznie przyjaciele pomogli mu uzyskać funkcję rejenta nowogrodzkiego, dzięki czemu podołał obowiązkom.

Powstanie Listopadowe

Kiedy wydawało się, że nareszcie stanie na nogi, wybuchło Powstanie Listopadowe. Wtedy jako jedyny z braci bez chwili wahania rzucił wszystko na jedną kartę i zaciągnął się do powstańczego wojska. Tutaj jego popędliwy, nieco awanturniczy charakter okazał się zaletą, bo w połączeniu z męstwem pozwoliło mu się dosłużyć Srebrnego Krzyża Virtuti Militarii.
Powstanie dobiegało końca, po upadku Warszawy wielu jego uczestników zostało internowanych i zamkniętych w twierdzach i więzieniach. Franciszek trafił do Malborka, bądź w inne miejsce w okolicy Elbląga.

Uwolnienie

Wieści o internowaniu brata trafiły do Adama w Konarzewie koło Rawicza. Ten, choć sam nie dotarł do Powstania, bardzo przejął się losem brata. Miał tu w Wielkopolsce wielu przyjaciół, a Ci mieli odpowiednie kontakty i możliwości. Jedną z takich osób był Józef Grabowski z Łukowa, który w tym czasie był dyrektorem Ziemstwa Kredytowego w Poznaniu. Dzięki swoim kontaktom przemycał przez granicę ludzi, dokumenty i pieniądze. Niemałe zasługi miały tu dzielne kobiety. Musimy pamiętać, że w XIX w. ciągle jeszcze obowiązywał kodeks honorowy, żołnierze widząc kobietę traktowali ją grzecznie i z szacunkiem o przeszukaniach i rewizjach osobistych nie mogło być mowy. Nie dziwi zatem fakt, że po Franciszka do Malborka udała się kobieta – Sylwia z Prądzyńskich Krasicka. Zachował się list od Adama, w którym pisze: „Kochany Bracie, Jeśliś dotąd w Elblągu, masz teraz najlepszą zręczność widzenia się ze mną. Dama, która ci ten list odda, W. Pułkownikowa Krasicka powie ci, co masz robić i zupełnie zdaj się na nią…”

Spotkanie z bratem i ostatnia Wigilia

Misja się udała i w przeddzień Wigilii, 23 grudnia 1831 r. Franciszek przybył do Łukowa cały i zdrowy, gdzie czekał już na niego Adam. Dzień później spędzili tu ostatnią wspólną wigilię, która przeszła do historii jako wigilia poetów, jako że oprócz Adama wzięli w niej udział jeszcze Stefan Garczyński i Wincenty Pol. Nastrój tego wieczoru był wyjątkowy, o co zadbał romantyczny Adam, hołdujący dawnym polskim tradycjom. Było więc siano pod obrusem, snopek zboża w kącie izby i gwiazdka z opłatka zawieszona nad stołem. Były tradycyjne potrawy i kolędy i pasterka w pobliskim kościele. Do dziś zresztą to wydarzenie upamiętnia tablica na ścianie drewnianego kościoła w Łukowie. Było tym bardziej uroczyście, że 24 grudnia Adam Mickiewicz obchodził swoje urodziny 🙂

Jakby przeczuwając, że to ich ostatnie spotkanie, Adam długo odwlekał wyjazd z gościnnego Łukowa. Potem spotkali się jeszcze kilka razy w czasie pobytu Adama w Wielkopolsce, ale po jego wyjeździe już nigdy więcej bracia się nie zobaczyli.

Łukowo

Tęsknił za Nowogródkiem i za swoją Litwą, którą opuścił jako powstaniec i do której wrócić już nie mógł. Trochę przez upór, a trochę przez dumę nie wystąpił o amnestię co w efekcie uniemożliwiło mu opuszczenie terenu Wielkiego Księstwa Poznańskiego. Zarówno by udać się na wschód, jak i na zachód Europy. Nie mógł więc odwiedzić brata Aleksandra, który wielokrotnie zapraszał go do siebie, ani też Adama, który chciał go widzieć w Paryżu. Tu w Łukowie czuł się u siebie, tutaj mógł rozmawiać po polsku, zarówno we dworze jak i na wioskach z chłopami, którzy bardzo go szanowali.

Rodzinne spotkania

Kilka razy odwiedzili go bratankowie i raz Marysia, córka Adama, o czym później napisała w swoich wspomnieniach o ojcu. Niestety, zanotowała tylko, że spędziła rok w Poznańskiem, gdzie odwiedziła stryjka, ale ponieważ to nie dotyczy Adama, to pisać o tym nie będzie…. No pech po prostu 🙁

Tęsknota za bratankami była tak wielka, że kiedy w 1859 r. dowiedział się z gazety, że Franciszek – jego imiennik, a syn Adama przyjechał do Poznania i zatrzymał się w Bazarze, nie zwlekając sam do niego pojechał, choć podróżować nie znosił. Innym razem wybrał się do Poznania w 1859 r. kiedy zaproszono go na uroczyste odsłonięcie pierwszego na ziemiach polskich pomnika poświęconego jego bratu – Adamowi.

Łukowo kościół Mickiewicz

Łukowo pałac Mickiewicz

Rożnowo

Kiedy Józef Grabowski sprzedał majątek w Łukowie synowi, okazało się, że z młodym gospodarzem Franciszkowi nie było po drodze. Znalazł wtedy schronienie w pobliskim Rożnowie u przyjaciół Baranowskich, gdzie pozostał aż do śmierci. Tutaj chcąc ocalić od zapomnienia wspomnienia z Nowogródka, zaczął spisywać pamiętnik. Nie wiadomo, czy pisał zbyt szczegółowo, czy za późno podjął się tego dzieła. Faktem jest, że pamiętnika nie dokończył. W 1862 r. ciężko zachorował na płuca, z czym stary organizm już nie był w stanie sobie poradzić. Do umierającego stryja zdążył jeszcze przyjechać bratanek Aleksander. Zastał go w słabej kondycji, miał „oczy szklane, chudy, blady, duszący się od kaszlu, z nogami opuchłemi”…
Będąc już bardzo słabym, zaklinał bratanka, aby ten pielęgnował mowę polską, bo „Tylko język ojczysty może dać duszę polską, bo w języku tkwi siła tajemna”

Wieczny spoczynek

Pragnął, aby jego trumna mogła być złożona obok rodziców, w wolnym Nowogródku. Dlatego zgodnie z jego życzeniem, ciało złożono do metalowej trumny, a tą z kolei umieszczono w murowanym grobowcu, zalanym betonem. Krótko przed śmiercią przywiozła mu hr. Turno z sąsiedniego Objezierza w woreczku ziemię z ukochanego Nowogródka i tą ziemię wysypano na jego mogiłę. Choć tyle mogli zrobić dla niego przyjaciele.
Pozostałe po Franciszku pamiątki zabrał ze sobą Aleksander do Paryża, gdzie do dzisiaj znajdują się w Muzeum Mickiewiczowskim. Najcenniejszym spośród nich jest niedokończony Pamiętnik spisany na dużych arkuszach czerpanego papieru.

A dziś po Franciszku w Rożnowie pozostała tylko mogiła z tabliczką informacyjną. I leży w zabetonowanej trumnie, z daleka od ukochanej Litwy. Mówi się po cichu, że niekiedy w parku widać pokrzywioną postać przemierzającą park. Ma to być duch Franciszka, który cierpliwie czeka, aż go przeniosą na ukochaną Litwę.

Rożnowo grób Franciszka Mickiewicza Mickiewicza okolice Obornik

Wycieczka

Miejsca związane z postacią Franciszka Mickiewicza można zobaczyć, zwiedzając je przy pomocy gry terenowej z serii Wielkopolskie Questy, pt. Opowieść o Franciszku Mickiewiczu. Ulotkę z tekstem gry można samodzielnie wydrukować ze strony:

https://regionwielkopolska.pl/

W okolicy Obornik znajduje się wiele ciekawych miejsc, które można odwiedzić w czasie jedno lub kilkudniowej wycieczki. Więcej o tym piszę w oddzielnym artykule.

 

0 Komentarze

Skomentuj artykuł