Muzeum Elementarza w Kuźnicy Grabowskiej
Muzeum Elementarza w Kuźnicy Grabowskiej jest chyba jednym z najbardziej zaskakujących, jakie odwiedziłam. W małym dworku, niemal na Końcu Świata (w sensie dosłownym, bo taka miejscowość jest położna kilkanaście kilometrów dalej :)). Jest ciekawe zarówno dla dzieci, jak i dla dorosłych. Bo dla dorosłych wizyta w Kuźnicy to podróż sentymentalna. Podróż, w której odwiedzają „swoją” klasę, siedzą w „swojej” ławce, mogą dotknąć „swój” tornister i „swój” fartuszek. Ale przede wszystkim „swój” Elementarz.
W drugiej izbie muzealnej znajduje się ekspozycja elementarzy z różnych okresów i z różnych krajów, a wśród nich wszystkie wydania tego kultowego, naszego Elementarza. No i różne dzienniki, zeszyty, usprawiedliwienia itp.
Na początku zadałam sobie pytanie, pewnie, jak Wy wszyscy, dlaczego Muzeum Elementarza w tak dziwnym, nieoczekiwanym miejscu? Żeby znaleźć wyczerpującą odpowiedź trzeba było się trochę naszukać, ale oto historia Ireny i Mariana, ich miłości i dziecka, jakim okazał się Elementarz. Elementarz, który przeżył swoich rodziców.
Posłuchajcie…
Oxnerowie w Kuźnicy Grabowskiej
Historia zaczęła się w 1914 r., kiedy Karol Oxner z Żyrardowa wspólnie z Chaimem Lubrzyńskim wszedł w posiadanie majątku w Kuźnicy Grabowskiej. Majątek był okazały. Na powierzchni ok. 180 ha znajdowały się lasy, stawy rybne, pola uprawne, młyn, gorzelnia, tartak i budynki mieszkalne, co dawało podstawy by myśleć o dostatniej przyszłości. Posiadane dobra miały szansę na rychłe pomnożenie, gdyż Karol był dobrym gospodarzem i prężnym przedsiębiorcą. Choć pochodził z rodziny o żydowskich korzeniach nie był specjalnie przywiązany do tradycji. Szanował inne wyznania i ich zwyczaje. Wiedział, że dla katolików najważniejszym dniem tygodnia jest niedziela i zgadzał się, aby ci w niedzielę nie pracowali. Przekazał niemały datek na budowę kościoła w Kraszewicach, godziwie wynagradzał swoich pracowników, dla kilku rodzin wybudował mieszkania, wspomógł założenie straży pożarnej. Nie dziwi więc, że mieszkańcy go szanowali i chętnie się u niego zatrudniali. Kiedy zmarł, kondukt pogrzebowy do Grabowa nad Prosną (kazał się pochować na tradycyjnym kirkucie) ciągnął się kilka kilometrów.
W Kuźnicy wybudował dla rodziny dworek, choć nie mieli zbyt wiele okazji do wspólnego spędzania czasu, bo dorosłe dzieci rozjechały się po świecie. Jedną z córek była Irena – dziewczyna uzdolniona, obdarzona fenomenalną pamięcią, o rozległych zainteresowaniach.
Irena Oxner
Ciągnęło ją do nauk ścisłych i dlatego podjęła studia matematyczne na uniwersytecie w Zurychu. W tym okresie zaangażowała się w działalność Polskiej Partii Socjalistycznej. Kiedy zachorowała na płuca, umieszczono ją w Zakopanem, gdzie klimat miał zdziałać cuda. Tam właśnie poznała młodego inżyniera Mariana Falskiego, który jako wysłannik PPS dostarczył jej partyjną przesyłkę. Zaczęli się spotykać, rozmawiać, korespondować i trzy lata później w 1912 r. wzięli ślub.
Dość oryginalna była to uroczystość, bo nikogo z rodziny nie zaprosili, a jednym ze świadków był dziad kościelny. Rodziny zostały postawione przed faktem dokonanym.
Irena i Marian Falscy
Młodzi z jednej strony starali się samodzielnie radzić sobie z prozą życia i z rachunkami, których nie mieli czym opłacić, a z drugiej strony skrzętnie korzystali z comiesięcznej zapomogi, którą wysyłał ojciec Ireny. Wynajęte mieszkanko w Krakowie było urządzone więcej niż skromnie. W tym czasie Irenie zaczął pogarszać się wzrok, przerwała studia, ale też pomagała mężowi w pracy nad jego pierwszym elementarzem.
Marian Falski
Pochodził z Kresów, urodził się w 1881 r. w Naczy ( na Białorusi) w drobnoszlacheckiej rodzinie. Studiował na Cesarskim Uniwersytecie Warszawskim, gdzie został inżynierem. Tam też zaangażował się w działalność PPS, organizował strajki i wiece. Aresztowany za działalność spiskową przeciwko carowi został wydalony z Rosji i w ten sposób trafił do Krakowa, skąd wysłano go z przesyłką do „Ginki” do Zakopanego.
Aby zdobyć środki do utrzymania udzielał korepetycji studiując jednocześnie pedagogikę i psychologię na Uniwersytecie Jagiellońskim. Poczynione obserwacje sylabizujących i dukających dzieci, ślęczących nad trudnymi tekstami doprowadziły do obrony pracy doktorskiej o psychologii czytania.
Pierwszy Elementarz
Kiedy opracował wspólnie z Ireną pierwszy elementarz, który zatytułował „Nauka czytania i pisania dla dzieci”, należało znaleźć wydawcę. I tu los przyszedł mu z pomocą. Spotkał się z wdową Marią Wierzbicką , która zapragnęła uczcić pamięć zmarłego męża przekazując znaczną sumę pieniędzy na jakiś szczytny cel. Pomysł z elementarzem przypadł jej do gustu, ale postawiła warunek, aby został on wydany porządnie, wręcz luksusowo, z pięknymi ilustracjami. Te wykonał artysta malarz Jan Rembowski – uczeń Wyspiańskiego. Były to piękne pastele, które trochę przypominały dziecięce rysunki. Elementarz wydano w dużym jak na tamte czasy nakładzie 10 tys. egzemplarzy. Nowe wydawnictwo szybko zyskała liczne grono sympatyków zarówno wśród nauczycieli jak i dzieci. Tak rozpoczęła się kariera elementarza wszech czasów.
Życie, życie…
Pierwsze wydanie „Nauki czytania i pisania dla dzieci” przyniosło skromne dochody, które nieco poprawiły sytuację finansową Falskich, ale nadal nie wystarczały na codzienne potrzeby. Dodatkowo w 1913 r. zdiagnozowano u Ireny nieuleczalną chorobę oczu prowadzącą ostatecznie do ślepoty.
Okres I wojny światowej spędzili częściowo w Wiedniu, częściowo w Krakowie, by ostatecznie w 1918 r. dotrzeć do rodziców Ireny do Kuźnicy Grabowskiej. Rok spędzony tutaj był niemal sielanką.
Po zakończeniu wojny światowej przenieśli się do Warszawy, gdzie całkiem już konkretne dochody ze sprzedaży Elementarza pozwoliły na zakup działki pod budowę domu.
Do 1932 r. życie Falskich w Warszawie i Oxnerów w Kuźnicy toczyło się spokojnym rytmem. Wszystko zmieniło się w 1932 r. kiedy Karol Oxner zmarł na atak serca. Pochowano go na cmentarzu żydowskim w Grabowie nad Prosną. Żegnała go cała lokalna społeczność, kondukt pogrzebowy ciągnął się przez kilka kilometrów. W tym okresie u jego żony Leonilii coraz częściej pojawiały się objawy choroby Parkinsona. Po śmieci męża przeniosła się do Ireny do Warszawy, gdzie mieszkała aż do śmierci.
Seweryn Oxner
Po śmierci Karola Kuźnicę Grabowską przejął jego najstarszy syn Seweryn. Był godnym następcą swego ojca. Wykształcony, przedsiębiorczy, doskonały gospodarz. W 1928 r. wraz z żoną zmienił wyznanie na ewangelickie. Interesy prowadził w Warszawie, w Kuźnicy rodzinnie odpoczywali. Tu spędzali wakacje i święta. W 1937 r. wybudował większy, nowoczesny dworek. W starym zamieszkał zarządca oraz ulokowano biura majątku. Był pierwszą osobą w okolicy, która posiadała automobil. Kiedy rozpoczęła się wojna Oxnerowie zostali aresztowani, a w dworku Niemcy urządzili siedzibę policji. To tutaj pod jego ścianą rozstrzelano ponad sześćdziesięciu Polaków, co do dzisiaj upamiętnia tablica.
Oxnerom przyszli z pomocą mieszkańcy – dawni pracownicy, którzy z pomocą miejscowego wójta wykupili ich za pokaźną łapówkę. Udało się ich wywieźć na stację w Kaliszu, skąd pociągiem udali się do Warszawy, gdzie spędzili całą wojnę, aż do Powstania Warszawskiego. Udało im się przeżyć całą wojnę, a po jej zakończeniu wrócili do kraju i osiedli w Łodzi, gdzie w 1948 r. zmienili nazwisko na Olszewscy. Seweryn, później Stefan Olszewski zmarł na atak serca w 1951 r.
W dawnym dworku w Kuźnicy Grabowskiej
Po wojnie majątek Oxnerów upaństwowiono, w dawnym dworku ulokowano najpierw przychodnię, później szkołę. Z biegiem czasu szkoła okazała się za mała, a obok stał pusty budynek nowego dworu. Dzięki determinacji dyrektorki udało się dobudować nowy budynek szkoły z salami lekcyjnymi, a w dworku urządzić salę gimnastyczną, zachowując niezmienioną bryłę dworku.
Wracając do Falskiego i jego Elementarza
Był najdłużej wydawanym elementarzem na świecie. Jedną z pierwszych książek, której druk wznowiono zaraz po wojnie. Wydanie z 1957 roku ukazywało się przez 17 lat! Ostatnie wydanie ukazało się w 1974 roku w mocno już zmienionej szacie graficznej z ilustracjami Janusza Grabiańskiego (który ilustrując książkę rysował tak naprawdę swoją żonę i córkę). Na Elementarzu Falskiego uczyły się czytać całe pokolenia Polaków. Z książek korzystały dzieci po dzieciach, tak długo, dopóki kartki trzymały się grzbietu (i komu to przeszkadzało!!).
I choć wydań było tak wiele, to każde kolejne było inne od poprzedniego. Zmieniały się ilustracje i realia, za każdym razem dostosowując się do zmieniającej się rzeczywistości.
Od początku Falski stał na stanowisku, że dzieciom łatwiej będzie uczyć się, jeśli słowa będą połączone z obrazami, a obrazy miały przedstawiać znaną dzieciom rzeczywistość. Był więc Elementarz przeznaczony dla dzieci wiejskich i drugi dla dzieci miejskich. Trzecia wersja była przeznaczona dla … żołnierzy. Okazało się bowiem, że wśród żołnierzy jest całkiem duża liczba analfabetów, którzy nie mieli wcześniej możliwości, aby nauczyć się czytać.
Co do zasady Elementarz uczył czytać wszystkich tak samo, ale różnił się szczegółami. W książce miejskiej ojciec dzieci przychodził po pracy do domu, siadał odziany w garnitur w fotelu i czytał gazetę. W Elementarzu wiejskim mama karmi kury, doi krowy, a tato wychodzi na pole na żniwa.
Żołnierze za to znajdują w swoim egzemplarzu pojęcia, których używają w swojej codzienności. Jest więc kapral, saper i apel.
Bohaterów Elementarza dotykają te same problemy, z którym spotykają się uczące się dzieci. Są więc trudności z zaopatrzeniem, Janek i Ala mają jedną wspólną parę łyżew, na których wspólnie jeżdżą (!), w domu towarowym zabrakło butów dla Janka, a Piotrek jest głodny, bo spaliły mu się ziemniaki w piecu i ostatnim podzielił się z siostrą.
Choć Falski bronił się przed umieszczaniem polityki i komunistycznej ideologii w swoim Elementarzu, musiał iść na kompromisy. Na ścianie sali lekcyjnej w wydaniu z przełomu lat 40/50 obok godła wisi portret Bieruta. Ale w sumie nie jest to nic nowego, bo na ilustracjach elementarzy wydawanych w innych państwach stosowano podobne praktyki. W muzealnej gablocie w Kuźnicy Grabowskiej można zobaczyć niemiecki elementarz z 1937 r., w którym na ilustracji klasy na ścianie wisi portret Hitlera.
Cenzura lat 50. Nie oszczędziła również Elementarza i Falski zmuszony był odpowiadać na kuriozalne nieraz żądania. Zachowało się zalecenie cenzora, który oczekiwał, że w polskich pisanych literach ą i ę, ogonki tych literek będą zakręcały w prawo, na wschód (!). W odpowiedzi Falski argumentował, że to niezgodne z fizjologią i budową ręki dziecka.
Za swoją postawę był karany przez władze. Uznano, że doktorat honoris causa mu się nie należy. Ta decyzja zbiegła się w czasie z przyznaniem mu przez dzieci Orderu Uśmiechu, którą cenił sobie zdecydowanie bardziej.
Treść Elementarza uatrakcyjniały wesołe wierszyki Tuwima, Brzechwy, a nawet Fredry, które wszyscy pamiętamy. Dzieci czytały więc Abecadło, które z pieca spadło o ziemię się hukło, o Murzynku Bambo, który na drzewo ucieka (dzisiaj tekst by nie przeszedł, bo przecież Murzynek to Afroamerykaninek 😉 a to trudne do sylabizowania 🙂 No i ciągle bawi tekst o Pawle i Gawle Fredry.
Ala ma kota
Jeśli spytać przeciętnego Polaka, który uczył się czytać z Elementarza Falskiego, co najbardziej zapamiętał, jakie zdanie najbardziej kojarzy się z Elementarzem, większość pewnie bez wahania wypowiedziałaby zdanie „Ala ma kota”.
Czy wiecie, że Ala, która ma kota pojawiała się na kartach Elementarza od lat 30. do 1949 r. Od początku w Elementarzu nie było Ali, która ma kota. Była dziewczynka, o tym imieniu, która miała psa Asa.
Alina Margolis-Endelmann
Pewnego razu Marian Falski przyszedł z wizytą do swojej przyjaciółki w Łodzi. Jej córeczka, mała Alinka miała urodziny, więc otrzymała elegancko zapakowany prezent. Był to Elementarz, w którym na tytułowej stronie widniała dedykacja: „Ali z Elementarza – autor”. Była to Alina Margolis – Endelmann. Dziewczynka o tak bogatym życiorysie, że na jego podstawie można by nakręcić film przygodowy. Przeżyła wojnę, getto, została znaną lekarką i żoną Marka Endelmanna. Zaangażowała się w pomoc dzieciom na świecie jako jeden z lekarzy bez granic. Ale jej historia, to już opowieść na zupełnie inną okazję.
Irena i Marian Falscy ostatnie lata
Z roku na rok pogarszał się wzrok Ireny, ale mimo to trwali wspólnie z mężem nieustannie się wspierając. Uwielbiali wyjścia do teatru i do filharmonii. Kiedy w 1968 r. Irena całkowicie straciła wzrok, nadal opiekowała się mężem i mieszkającymi z nimi jego siostrzenicami. Potem przyszły choroby serca i trzy zawały. W 1970 r. przeszła zapalenie płuc. Po powrocie do zdrowia wyjechali razem z Marianem na wypoczynek do Emowa. Chyba przeczuwała, że już nie wróci do domu, bo zostawiła tam wzruszający list do ukochanego męża. W sanatorium przeziębiła się, a infekcja przeszła w kolejne zapalenie płuc, które wezwany lekarz zignorował.
Zmarła w wieku 86 lat. Marian przeżył żonę o cztery lata. Spoczęli na Powązkach we wspólnej mogile.
Muzeum Elementarza w Kuźnicy Grabowskiej
tel. 607 182 121
https://www.facebook.com/muzeumelementarza/
Jeśli lubicie zwiedzanie z zagadkami, to historię Elementarza i prof. Falskiego poznacie rozwiązując grę terenową z serii Wielkopolskie Questy, do której ulotkę można wydrukować ze strony regionwielkopolska.pl
Jeśli chcielibyście zwiedzić Muzeum Elementarza, to przy okazji polecam szereg ciekawych miejsc i atrakcji w okolicach Ostrzeszowa. Starczy ich na cały weekend!
0 Komentarze